środa, 2 sierpnia 2017

Czym jest Zero Waste - czyli jak ograniczyć ilość wytwarzanych śmieci.

Udowadniać, że nasza planeta jest przez nas terroryzowana raczej nie muszę, myślę że seria o Cywilizacji Samobójców mówi sama za siebie. Ale myślę, że warto doradzić jak na co dzień możemy pomóc w zmniejszeniu szkód.
W Polsce ruch Zero waste dopiero raczkuje, ale są to obiecujące początki.
Zero-waste'owcy starają się ograniczać liczbę śmieci niedegradowalnych i liczbę śmieci w ogóle - bo jest to prostsze niż się wydaje, choć czasem trudno samemu wpaść na niektóre pomysły. Poza samymi sposobami na zmniejszenie ilości wytwarzanych śmieci, ruch ten znajduje również sposoby na poradzenie sobie z posiadanymi i zajmuje się ogólnym ograniczeniem konsumpcji.

 Zdj. Kinga Jusik


Jakiś czas temu odkryłam grupę Zero Waste Polska i jest to kopalnia świetnych pomysłów.
O wielu sposobach wspominałam w ostatnim poście Cywilizacji Samobójców, ale zebrało się ich więcej, więc będą tutaj już wszystkie od razu. A więc oto sposoby, które proponują członkowie grupy i inni internauci:

  • Noszenie własnej torby na zakupy. To absolutna podstawa, banalna i prosta.
  • Przy zakupie owoców i warzyw nie używamy plastikowych woreczków foliowych. Co zamiast nich? Można: 
-kupić je luzem. Najwygodniej jest oczywiście na rynkach, bo słyszałam o upierdliwych kasjerkach, chociaż sama z tym się nie spotkałam.
-spiąć gumką recepturką (w przypadku marchewek, rabarbaru etc.)
-zapakować w materiałowe woreczki, które można kupić lub wykonywać samemu. Ja najczęściej kupuję luzem, albo używam wielokrotnie starych foliówek, które np. dostałam razem z produktem.
-problemem często są takie rzeczy jak truskawki, czereśnie etc. Truskawki najlepiej kupić po prostu razem z koszykiem, a potem albo go zwrócić (jak butelki w przypadku niektórych napojów) albo po prostu dopłacić i już używać go do przyszłych zakupów. Czasem sprzedają też truskawki w papierowych torbach, co nie jest całkiem zero-waste, ale zdecydowanie bardziej ekologiczne. Niektórzy przychodzą z własnymi pudełeczkami.

  Zdj. Kasia Krzyszkowska



Jagody? Do koperty! Zdj. Anna Komar. 


 W przypadku sypkich produktów np. soczewica, ryż, kasza, soja najlepiej skorzystać z materiałowych woreczków czy innego rodzaju opakowań. W marketach często nie ma opcji kupienia takich produktów na wagę, ale na rynkach na ogół nie ma z tym problemu.
  • Jeśli chodzi o mokre rzeczy jak kapusta czy ogórki (które na szczęście można kupić również w słoikach) to najłatwiej przynieść własne opakowanie. Na niektórych stoiskach mogą być tak mili by zapakować do słoika. 
  • Chlebek również do woreczka, albo tak jak ja - do używanej wielokrotnie papierowej torby.
  
Woreczki uszyte ze starych obrusów. Zdj. Izabela Jakul
  • Stawiamy na wodę z kranu, dzięki czemu nie pomnażamy plastikowych śmieci, które uwierzcie lub nie, sięgają nie raz 30 butelek miesięcznie (można zakupić filtry, jeśli komuś nie odpowiada smak, albo wątpi w jakość kranówki w swoim mieście oraz maszynę dodającą gazu - sama taką posiadam i polecam). A jeśli już konieczna jest woda opakowana, to lepsza będzie ta w szklanej butelce.
  • W przypadku soków zdecydowanie najlepiej i najzdrowiej jest zrobić je samemu. Można też wybrać te w szklanych butlach - niestety kartonowe pudełka są na ogół pokryte folią aluminiową co bardzo utrudnia wtórne ich wykorzystanie.
  • Jeżeli już mamy jakiś karton to składamy go i wyrzucamy bez korków. Korki usuwamy też w wypadku innych butelek np. plastikowych. Dzięki temu jest większa szansa, że zostaną przetworzone.
  • Unikamy produktów zapakowanych w niepotrzebną folię - paczkowanych jabłek, bananów, arbuzów w tych dziwnych plastikowych opakowaniach-stringach, kokosów w kartonie i potrójnej folii...
  • Kosmetyki można kupić w szklanych/kartonowych opakowaniach lub pojemnikach zwrotnych.
  • Nie używamy jednorazówek takich jak słomki, zastawa, plastikowe/styropianowe kubki. Zastawę można kupić nawet z otrębów, lub kukurydzianą, a słomki występują bambusowe, stalowe i szklane (netto, biedronka).
  • Przy zakupach internetowych można poprosić o zapakowanie Zero Waste (niektóre sklepy mają taką opcję do wyboru z góry) - z jak najmniejsza ilością folii i z taśmą malarską zamiast klasycznej.
  • Do lumpeksów i antykwariatów chyba nie muszę nikogo zachęcać.
  • Jedzenie pakujemy w pojemniki, ewentualnie w papier.
  • Gąbki do mycia naczyń - te porządniejsze np. Jana Niezbędnego można prać, mogą służyć nawet 8 miesięcy. Innym sposobem jest używanie naturalnych gąbek np. Loofah, zrobionych własnoręcznie myjek (najpopularniejsze są z nici konopnej, lnianej) lub szczotek z drewnianą rączką. 
 Myjka konopna
  •  Na pranie sposobów jest dużo. Od własnoręcznie zrobionych specyfików (pasta od ,,Całkiem lubię chwasty") po orzechy piorące. 
  • Szczoteczkę do zębów wybieramy bambusową. Hydro Phil w przeciwieństwie do ecobamboo jest zapakowana w papier nie folię (która ponoć zrobiona jest ze skrobii, jednak wiele to nie daje, bo nie można jej wyrzucić do mokrych bio śmieci.)
  • Nieplastikowe alternatywy dla mycia zębów (źródło)
 -pastylki
-niektóre nici dentystyczne  
-proszek
-pasty DIY
  • Kubeczek menstruacyjny. Coraz popularniejszy ze względu na komfort i oszczędność pieniędzy. Niektóre panie decydują się na wielorazowe podpaski.
  • Ścierki zamiast papieru ręcznikowe. A ścierki mogą być zrobione nawet ze starych t-shirtów.
  • Silikonowe foremki na muffiny
  • Mydło w kostce zamiast żeli pod prysznic. 
  • Wielorazowe płatki do demakijażu. Kupne lub wykonane własnoręcznie.
  • Nieprzyjemnemu zapachowi pomogą nie tylko kupne dezodoranty, ale i te specyfiki zrobione własnoręcznie oraz lepsza dieta. Więcej produktów zwierzęcych i smażonego, przetworzonego jedzenie powoduje silniejszy i bardziej nieprzyjemny zapach. Na odpowiedniej diecie nie trzeba używać takich specyfików wcale. Są też dezodoranty w kostce. Nieprzyjemnemu zapachowi zapobiega również sok z cytryny - sama to stosuję.
  • Zamiast klasycznych środków czystości wiele osób używa różne, dość popularne mieszanki - ocet, woda, soda oczyszczona, cytryna, czasem cukier i wiele innych.
  • Pióro wieczne.
  • Jedzenie z dostawą zwykle generuje dużo styropianowych lub plastikowych odpadów. Dlatego ja wolę wybrać się do restauracji na nogach.
  • Jest wiele małych twórców i firm, którzy oferują ekologiczne środki czystości i higieny osobistej, często ze zwrotnymi butelkami i opakowaniami - to dobry sposób jeżeli kogoś nie interesują szampony i żele DIY z np gorczycy.
  • Istnieje wiele ,,tipów" na pielęgnacje ciała. Najpopularniejszym jest chyba używanie oleju kokosowego do większości z tych rzeczy. Może służyć jako balsam, płyn do demakijażu, olejek do twarzy... Ale słyszałam też o używaniu innych olei do twarzy, o myciu buzi wodą z zmielonymi płatkami owsianymi. Istnieje wiele blogów i książce o takiej tematyce. A tu przepis na mydło.
  • Wielorazowa maszynka do golenia, albo depilator/golarka.
  • Pakowanie prezentów w szary papier pakowy obwiązany sznureczkiem jest nie tylko śliczne i klimatyczne, ale też zdecydowanie zdrowsze dla środowiska.
  • Oczywiście niezastąpione DIY w większości kwestii. Zamiast kupnego hummusu, zamiast kupnej pasty, zamiast kupnego napoju...
  • Ograniczenie konsumpcji na wiele sposobów. Ograniczenie lub zrezygnowanie z makijażu, ograniczenie zakupów ogólnie - ubrań, bibelotów, obuwia, unikanie kupowania niepotrzebnych rzeczy, ograniczenie zużycia benzyny poprzez używaniu nóg/roweru, naprawianie, kompostowanie...  Temat nadaje się na oddzielny post.
  • Temat worków na śmieci powracał niejednokrotnie. Propozycje: brak worków - wyrzucanie śmieci do kontenera prosto ze śmietnika, śmietnik wyłożony starymi gazetami i wyrzucanie do kontenera, używanie opakowań, których nie zdołaliśmy uniknąć. 
  • Niektórzy noszą na miasto swoje szklanki/butelki a nawet sztućce, bo w restauracjach nie raz jest tylko plastikowa alternatywa.
  • Ostatnio cieszę się, że coraz częściej gry można kupić na Origin/Steam i innych witrynach dla graczy, w wersji elektronicznej. Dzięki temu zamiast mieć opakowanie po samej grze i jeszcze trzech dodatkach wszystko mam Zero Waste.
  • Drewniane patyczki do uszu
  •  Wyeliminowanie plastikowych rurek - poprzez nieużywanie ich wcale, albo zakupienie wielorazowej: szklanej, metalowej, bambusowej etc. 
  • Osobiście unikam fastfoodów z plastikową zastawą - szejki i napoje w plastiku/styropianie etc.
  • Leki to ogólnie makabra jeśli chodzi o opakowania, ale lepiej te w słoiczkach szklanych/plastikowych niż te plakietkowe. 
  • No i po co komu plastikowe widelczyki/widelce do lodów czy frytek?


Jest tego o wiele, wiele więcej i ciągle przybywa.
W razie wątpliwości chętnie pomogę lub podsunę jakiś niewymieniony tutaj pomysł.
Bardzo gorąco polecam grupę Zero Waste Polska oraz blog ,,Ulica Ekologiczna", z których czerpię inspirację na lepszy, mniej szkodliwy tryb życia.
Inne, ciekawe blogi:
http://e-bliskoprzyrody.pl
http://baranowscy.eu/wordpress/certyfikat-gots/
http://www.zielonazmiana.pl/category/czlowiek/ 
http://ekoeksperymenty.blogspot.com/2017/02/temat-smierdzacy-foliowka.html
http://kajki-lifestyle.pl

Gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego warto zwracać na tak drobne rzeczy:






 



sobota, 4 marca 2017

Czy zimą można być eleganckim?

Czy zimną porą można być eleganckim?

Niestety pisanie tego postu zajęło mi tyle, że aż już nieaktualny się zrobił! Ale cóż, mówi się trudno, nie będę czekała kolejny rok na publikację.
Często spotykam się ze stwierdzeniem, że zimą można być albo marznącą damą, albo ciepła kulką, z czym się absolutnie nie zgadzam. Estetyka ubioru nie wiąże się z poziomem grzania.
Więc skąd takie twierdzenie? Niezbyt ładna kurtka-chitynka na pewno będzie grzała bardziej niż płaszczyk nastawiony na temperaturą 10 stopni, a takie zazwyczaj można kupić w sieciówkach.
Z tego co się orientuję i sama pamiętam, typowo zimowy strój składał się z szalika, czapki, swetra/bluzy, spodni! i takiej właśnie kurtki. No i rękawiczek. Ja osobiście w takim stroju bym zapewne zamarzła. Tym bardziej w spodniach, pod które można wpakować co najwyżej rajstopy.

Na końcu postu wszystko podsumuję w krótkich punktach, więc bardziej ceniących swój czas zapraszam tam.


Noszę tylko sukienki i spódnicę a zimą rzadko kiedy marznę. Moja tajemnica jest prosta - warstwy. Nosząc spódnice czy sukienkę mogę włożyć ich o wiele więcej. Ba, jeżeli jest długa, to mogę nawet pod spód włożyć jakieś ciepłe dzianinowe spodnie w ramach grubszych rajstop.
Normą dla mnie jest noszenie halek, bez względu na pogodę, ale zimą polecam to wszystkim damom.
Parę dzianinowych spódnic pod spódnicą przewodnią, nie tylko nadają jej ładnego kształtu, ale będą również grzały. Halki noszę również w formie sukienek, zimą najlepiej z rękawkiem. Dzięki temu ręce mniej marzną.

Klasyczną i niezwykle nieelegancką bluzę starczy zamienić z gładkim sweterkiem (zapinanym albo zakładanym przez głowę - jak ten mój) i już uzyskujemy bardziej dekoracyjny efekt. Co prawda od razu widać, że zaprezentowany strój jest swobodny, codzienny, jednak w porównaniu z typowymi jeansami i workowatą bluzą prezentuje się bardzo szykownie i kobieco. Ten outfit wiele by zyskał na elegancji, gdyby sweter był zapinany, bardziej dopasowany lub podkreślony paskiem. Ja jednak lubię również i takie swobodne, wręcz ciśnie się na usta słowo - ,,studenckie'' stroje. Do tego ciepłe bawełniane rajstopy, dopasowany materiałowo i kolorystycznie szalik, a zamiast czapki ,,skarpety" berecik.

Poza warstwami,  ważne jest branie pod uwagę materiał z jakiego wykonane są nasze ubrania. Ciepła, bawełniana dzianina na halkę na pewno sprawdzi się lepiej, niż cienki poliester albo szyfon. Większość moich znajomych nie zna się na materiałach ani trochę, nie dziwię się więc dlaczego uważają zimę w spódnicy za niewykonalną.
Niezbędny jest również ciepły kapelusz lub czapka. Ja zimą zawsze noszę ,,ruską" czarną czapkę, z syntetycznego futra - zamiast kaptura, czy skarpetkowatej czapy.
Również szalik, który wydaje się być oczywistością, często jest pomijany. Najlepiej jest go włożyć pod płaszcz i szczelnie otoczyć nim szyję.
No i należy dodać, że te suknie bądź spódniczki muszą sięgać raczej za kolano (przynajmniej), w przeciwnym wypadku będą marznąć nam nogi. Jeżeli już wybierzemy spódniczkę krótszą to powinniśmy zdecydować się na jak najdłuższe, ciepłe buty.
Co do butów - najlepsze są wysokie i ocieplane od środka materiałem. Wbrew stereotypowi wcale nie muszą być skórzane. Dobrej jakości syntetyczny materiał sprawdza się tak samo dobrze. Jednak tak jak podkreślam - dobrej jakości, w przeciwnym razie będzie równie zły, co kiepskiej jakości skóra.
Moje ukochane, cieplutkie kozaczki - wbrew temu co zawsze myślałam - są zrobione z zamszu syntetycznego! Niestety nie mam ich zdjęć, ale są brązowe, od środka ocieplane materiałem, a z przodu wiązane na dopasowane kolorem sznurówki.

Wspomniana przeze mnie ruska czapka w zestawie z taką samą etolą. Czarne, bawełniane rękawiczki sprawiają, że czerń na górze nie wydaje się odcinać, a brązowe buty z ekoskórki korespondują z płaszczem zdobionym etnicznymi wzorami.


Podsumowując:

  • Kurtkę zamień na płaszcz. Ewentualnie zrezygnuj z tych skrojonych jak chityna, lśniących, w jaskrawych kolorach w zamian za bardziej stonowaną, matową kurtkę.
  • Wybieraj berety, czapki z syntetycznego futra lub kapelusze, albo bardziej eleganckie dzianinowe czapki - bo takie też się zdarzają. Przykład.
  • Nie skąp warstw - strój zaprezentowany wyżej składa się z czterech halek (dwóch spódnic i dwóch sukni) spódnicy wierzchniej z wszytą bawełnianą halką, koronkowej, zapinanej pod szyję ,,szmizetki" i białej bluzki. Do tego sweterek, płaszcz i reszta, już widocznych elementów. 
  • Stawiaj raczej na dłuższe spódnice i suknie.
  • Wybieraj grubsze ubrania z ciepłych materiałów.
  • Nie zapominaj o szalach, szalikach i etolach, które na ogół mają również sporą wartość estetyczną. 
  • Buty powinny być zrobione z porządnego materiału - najlepiej ocieplane i wysokie.Sznurówki dodają szykowności.
  • Zamień bluzę na swetry, sweterki lub golfy.
  • Można włożyć na rajstopy inną ich parę, albo grube, długie skarpetki - o ile buty na to pozwolą.
  • Przy większych mrozach dobrym pomysłem jest włożenie ciepłych spodni pod suknię - będą pełniły rolę bardzo grubych rajstop.


Moje zimowe stroje i co mam pod spodem:


Halka, krynolina, spódnica i suknia, kaszmirowy płaszcz (kupiony przed przejściem na weganizm), pelerynka i kapelusz.


Halka, stanik gorsetowy, halka z rękawkiem, halka spódniczka x2, wierzchnia spódnica, bluzka, szal, płaszcz, pelerynka, futrzana czapka i rękawiczki.

Halka, stanik gorsetowy, halka z rękawkiem, halka spódniczka x2, wierzchnia spódnica, bluzka x2, etola, płaszcz, futrzana czapka i rękawiczki.

 Halka, stanik gorsetowy, suknia, chusta, szal, płaszcz, beret (a rękawiczki z zestawu gdzieś wcięło)


To teraz pozostaje się tylko cieszyć, że nie będziemy już tak marznąć! Jednak niektóre wymienione przez mnie punkty są aktualne przez większość czasu, więc myślę, że i teraz mogą komuś pomóc. 

Już za niecałe 20 dni wiosna.  












piątek, 10 lutego 2017

Cywilizacja Samobójców 7 - Koniec, czyli co możemy zrobić by nie nadszedł.

W tej serii rozrysowałam niezbyt pozytywną wizję: zatruwanie wód, powietrza, gleby, rozregulowywanie ekosystemu, masowe, bezsensowne mordy zwierząt, nieśmiertelny plastik, umierające cuda natury, jak rafy i ogólne niszczenie środowiska, w każdy sposób, jaki człowiek może.
Jednak tak jak napisałam - jest to wina ludzi. I tu dobra wiadomość! Skoro mieliśmy wpływ na zniszczenie naszego świata, to znaczy, że możemy również to odwrócić - nie całkowicie i nie natychmiast, ale w dużej mierze. Każda nasza drobna dzienna decyzja ma na to wpływ - wbrew temu co nam się wydaje.
Gdyby każdemu wydawało się, że, dla odmiany, ma na to wpływ, to w ogóle by nie było problemu.

Życie ekologicznie, albo chociaż mniej szkodliwie, z jakiegoś powodu wydaje się być trudne i pełne wyrzeczeń, co po przemyśleniu okazuje się bezsensowne. Praktycznie nie da się być 100% etycznym i ekologicznym, ale w końcu lepiej być w 80% takim, niż wcale.

,,Najgłupszy argument – jeśli nie można osiągnąć ideału, lepiej nic nie robić" - Lew Tołstoj, Leksykon Złotych Myśli
No więc co możemy zrobić?

Jednym z najprostszych, a jakże efektownym sposobem jest zmiana diety na roślinną. Chyba każdy zauważył, że do niemalże wszystkich wymienionych problemów przyczyniał się przemysł zwierzęcy - i to na ogół w bardzo dużej mierze.
Dla przypomnienia - gigantyczna emisja gazów cieplarnianych i dwutlenku węgla, ogromne zanieczyszczanie i zatruwanie wód, gleb i powietrza, masowa wycinka lasów - 80% całości, zwiększona szkodliwa produkcja antybiotyków, masowe używanie szkodliwych pestycydów na polach, niszczenie wyjątkowo różnorodnych ekosystemów, odrybianie mórz oraz niszczenie raf koralowych.


Zatrzymanie tego przemysłu zniwelowałoby w dużej części te problemy. Niestety nie wystarczy poprawa warunków i kontrole - wiele z tych problemów to kwestia samego istnienia tych zwierząt (a właściwie to ich ilości), a nie sposobu w jakim się z nimi obchodzimy, ba! Polepszenie mogłoby przynieść wręcz więcej problemów. Upchnięte w maleńkich klatkach już i tak zajmują 30% powierzchni Ziemi niepokrytej lodem, co by było, gdyby każde miało swój wybieg?

Poza czysto ekologicznymi pobudkami można wymienić również inne (część z nich pośrednio się z nią wiąże):


  • Oczywiście etyczny. Nie będę robić wykładów, bo to materiał na inny post, ale napiszę parę zdań. Każdego roku zabijane jest 65 miliardów zwierząt (liczbowo 65000000000), czyli  ponad 2000 na sekundę (żeby nie było - sama to liczyłam), do tego dochodzi 100 mln ton ryb, których nie liczy się jako jednostki, inne owoce morza, ofiary przemysłu futrzarskiego (w samej Polsce jest to prawie 10 milionów), ofiary produkcji wełny, jedwabiu (jeżeli uznajemy motyle jako zwierzęta warte niezabijania) i innych materiałów odzwierzęcych.
  • Rozwiązanie problemu głodu w wielu miejscach – gdyby Amerykanie ograniczyli spożycie mięsa o 5%, czyli zjadaliby w tygodniu jedno danie mięsne mniej, uratowaliby tyle zboża, które normalnie zjadają zwierzęta, że mogliby nakarmić wszystkich głodujących dziennie w Ameryce. Dzieje się tak, ponieważ aby wyprodukować kilogram białka zwierzęcego trzeba zużyć od 5 do 20 kilogramów białka roślinnego.

                                      

Do wyhodowania jednej krowy - 200 kg wołowiny - potrzeba 1300 kg ziarna, 2800 kg innej paszy oraz 3100000 l wody. Według danych z 2011 roku zabijamy 296 milionów krów rocznie - 296 000 000. Policzyłabym ile to żywności roślinnej i wody, ale chyba głowa mnie rozboli.


70% zbóż, które są zbierane w Stanach Zjednoczonych przeznaczana jest na paszę. A że dieta bezmięsna jest tańsza powszechnie wiadomo - największe organizacje walczące z głodem mają menu wegetariańskie, ze względu na ekonomię.


  • Zdrowotny. Zmniejszenie zachorowalności na wiele chorób, w tym cywilizacyjnych. Wiąże się to pośrednio z ekologią, ponieważ mniej chorób to zmniejszona produkcja leków, która jest szkodliwa. W skrócie dieta roślinna zmniejsza szanse:
  • zachorowanie na nowotwory o minimum 15% (zależnie od rodzaju nowotworu, np w przypadku jelita grubego spożywanie mięsa i nabiału zwiększa ryzyko o 300%)
  • zachorowania na demencję starczą (według chińskich badań wydanych w książce medycznej China study)
  • wystąpienia osteoporozy (według statystyk największy odsetek osteoporozy posiadają kraje o największym spożyciu nabiału. Dzieje się tak ponieważ nabiał zakwasza organizm, który przywraca sobie stan zasadowy poprzez poświęcenie wapnia z kości. W wspomnianej China study można wyczytać, że to białka zwierzęce są przyczyną osteoporozy. Do podobnych wniosków doszedł Uniwersytet Harvarda, który prowadził badania na 78 000 kobietach).
  • pojawienia się poważnych chorób układu krążenia (Rośliny nie zawierają cholesterolu LDL za nie odpowiedzialnego. Ponad 100 opracowań naukowych - w tym z prestiżowych uczelni np. Oxfordu - dowodzi, że kazeina A1 - cząsteczka białka z mleka - powiązana jest z chorobami układu krążenia i cukrzycą). Warto nadmienić, że są one odpowiedzialne aż za 45 % wszystkich zgonów. Czyni je to  liderem wśród przyczyn zgonów.
  • zachorowania na cukrzyce i to dwukrotnie (jak wyżej)
  • również dwukrotnie wystąpienia kamieni nerkowych (Dieta bogata w mięso i nabiał, skłania organizm do wydalania zwiększonych ilości wapnia, szczawianów i kwasu moczowego. American Academy of Family Physicians)
  • pojawienia się choroby uchyłku jelita grubego o około 50% (Spowodowana jest popełnianiem najczęstszych błędów żywieniowych - czyli min. spożywania dużej ilości tłuszczów zwierzęcych ((dr hab. n. med. Lucyna Ostrowska)). Przy tej chorobie ogólnie zakazuje się spożywanie większości mięs)
  • śmierci lub hospitalizacji z powodu chorób serca o ponad 30% (Uniwersytet w Oxfordzie)
  • usuwa ryzyko podwyższonego cholesterolu - tak jak wspomniałam w roślinach nie występuje.
  • spowalnia postęp chorób nerek - ,,Diety wegańskie oparte na soi wydają się być odpowiednie pod względem odżywczym dla osób z przewlekłą chorobą nerek i mogą zwolnić postęp tej choroby" - Stanowisko ADA dot. diety wegetariańskiej i wegańskiej. 
  • na ogół reguluje masę ciała - dieta roślinna jest mniej tucząca i zawiera mniej tłuszczów nienasyconych,

,,Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne wyraża stanowisko, że odpowiednio zaplanowane diety wegetariańskie, w tym diety ściśle wegetariańskie, czyli wegańskie, są zdrowe, spełniają zapotrzebowanie żywieniowe i mogą zapewniać korzyści zdrowotne przy zapobieganiu i leczeniu niektórych chorób. Dobrze zaplanowane diety wegetariańskie są odpowiednie dla osób na wszystkich etapach życia, włącznie z okresem ciąży i laktacji, niemowlęctwa, dzieciństwa, dojrzewania, oraz dla sportowców.'' - Stanowisko ADA
Zamierzam napisać o tym oddzielny post, dlatego nie podałam wielu aspektów i wszystkich badań.

  • Kryzys energetyczny nadchodzi wielkimi krokami. Ceny ropy naftowej rośnie, cały świat wymyśla coraz to nowsze źródła energii. Namawia się nad do oszczędzania energii, na różne sposoby, a jednym z najlepszych sposobów jest właśnie rezygnacja z mięsa i nabiału. Dlaczego? Produkcja białka zwierzęcego wymaga 8 razy więcej paliw kopalnych niż produkcja tej samej ilości białka roślinnego.
  • Myślę, że można jeszcze doliczyć wykluczenie takiej pracy jak oprawca skór i futer oraz rzeźnik. Jest to o tyle istotne, że takie prace zostawiają bardzo duży odcisk na psychice. Jedną z pierwszych rzeczy, której uczą na psychologii, jest fakt, że to czy zabijasz zwierzę czy człowieka nie ma przełożenia. Moja mama jest psychologiem i nie raz miała klientów parających się którymś z tych zawodów. Bardzo wryła jej się w pamięć pani, która całe życie skórowała nutrie na futra. Nie będę tu dokładnie tego opisywać, bo to niekulturalne, ale powiem tylko, że była bardzo smutną osobą, której praca bardzo wpłynęła na sposób postrzegania świata. Okropne jest też mówienie, że to przecież ich wybór. Nie, często tak nie jest (nie zawsze). Bywa, że są to biedni ludzie, którzy za podrzynanie przez 8 godzin gardeł dostają groszowe wynagrodzenie. Oczywiście w Polsce rzadko to się zdarza, ale w krajach typu Chiny czy Indie ludzie często mogą albo pracować tak, albo wcale. Nawet jeżeli człowiekowi uda się wyzbyć emocji nie oznacza to, że ta praca jest dla niego zdrowa. Samo to, że musi się ich wyzbyć jest niezdrowe. Nie wszystkie zmiany są wyczuwalne przez ich ofiarę. 
Myślę, że tyle wystarczy. Zapewne napiszę o tym oddzielny post. 

Zmiana diety to oczywiście nie wszystko, zrobić można naprawdę wiele, bardzo drobnymi rzeczami. Na przykład:

  • Podpisywanie licznych petycji. To tylko parę sekund, a zdarza się, że takie petycje mają realne siły. Im więcej tym lepiej, a w końcu tysiące tworzą setki, setki dziesiątki, a dziesiątki jednostki takie jak my. Parę stron z petycjami (ich podpisanie to parę sekund. Gdy podasz swoje dane, to już automatycznie się uzupełnia): KLIK, KLIK, KLIK
  • Czynny aktywizm (masło maślane?) - na przykład zapisanie się do organizacji, wspieranie ich finansowo (nawet najmniejszy wkład ma znaczenie), branie udziału w protestach, uświadamianie ludzi - na przykład poprzez prezentacje na uczelniach/w szkole etc. Należy jednak pamiętać, że aktywizm może przemienić się w ekoterroryzm – jest to wykonywane działań zakazanych w celu wymuszenia działań na rzecz środowiska. Do worka ,,ekoterrorysta” są wrzucane zarówno osoby podpalające fabryki, jak i osoby, które cytuję: ,,Ekoterroryści z Greenpeace wspięli się na dach budynku nowozelandzkiego parlamentu i rozwiesili baner, protestując przeciwko polityce klimatycznej rządu”. Ekoterroryzmem jest też wypuszczanie lisów i innych zwierząt przeznaczonych na rzeź z ferm.

Drobne rzeczy!
Dla planety każdy, najmniejszy nasz czyn może mieć znaczenie, bo tak jak wspomniałam - gdyby każdy je rozważał, to nie byłoby wielu problemów. Wymienię parę, które na tę chwilę przychodzą mi do głowy, ale ich lista stale się powiększa, bo z wielu rzeczy, powszednich  u innych, nie korzystam. 
  • Zamiana szczoteczki na bambusową. Wspominałam o tym w tym poście, ale dla krótkiego przypomnienia. Rocznie ziemianie zużywają 7 mln. szczoteczek, czyli około 23000000 kg. plastikowych, nieodnawialnych odpadów. Istnieje na rynku w pełni degradowalna szczoteczka zrobiona właśnie z bambusu (z gatunku, którym nie żywią się pandy). KLIK
  • Pod tym linkiem kupić można również drewniane patyczki do uszu i słomki. ,,1 miliard słomek wyprodukowanych z  tworzyw sztucznych na bazie ropy naftowej, nie ulegających biodegradacji jest używanych codziennie na całym świecie". Słabo się robi jak się o tym świadomie pomyśli. Pierwotnie słomki były... ze słomy. Z niewiadomych powodów z tego zrezygnowaliśmy, ale możemy powrócić. Jak wspominałam w jednym z poprzednich postów, na okres letni sama na pewno taką zamówię.
  • Przerzucenie się na maszynki do golenia, lub depilatory. Nie mam informacji o tym ile plastikowych maszynek jednorazowych jest wyrzucanych dziennie - przyznam, że aż boję się sprawdzić. Mnie to na szczęście nie tyczy, bo nie robię tego w ogóle, ale na przykład moja siostra używa własnie depilatora - ale gdy ktoś nie lubi tego szczypania to zawsze ma maszynkę do golenia. Nie jest tajemnicą, że to się opłaca - jak widać nie tylko finansowo, ale i ekologicznie. 
  • Noszenie własnej torby na zakupy. Chyba jedna z największych oczywistości, do tego bardzo prosta do wdrożenia. Niektóre torby można składać na tyle, że mieszczą się w pięści (są takie specjalne, które składa się i zapina, dzięki czemu zajmują mniej miejsca). I tak większość rzeczy, które kupujemy są ofoliowane. Po co to pakować w kolejne foliówki? 
  • Niepakowanie kupowanych owoców i warzyw w foliowe torebki. Ekologicznym nie jest kupowanie tych ,,degradowalnych" foliówek - w czasie rozkładu na ogół wytwarzają szkodliwe substancje, no ale się rozkładają, więc nazywa się je bio - tylko niewspieranie tego w ogóle - oszczędzamy energię i ropę. Robię zakupy głównie w dużych marketach i nie ma z tym problemu. Nawet gdy kupuję drobniejsze rzeczy jak cebule. Jednak jeśli dla kogoś jest to ogromnym problemem, to może używać tych nieszczęsnych foliówek wielokrotnie - jednak nie są one specjalnie trwałe. Dlatego raczej polecam w takim wypadku kupowanie na rynku, gdzie mogą ci wszystko podać do twojej papierowej/bawełnianej torby. Produkty jak truskawki czy jagody, na rynku są na ogół sprzedawane w koszyczkach, a jeśli nie, to właśnie polecam zaopatrzyć się w papierową torbę (truskawki niestety bawełnianą mogłyby mocno ubrudzić). 
  • Unikanie napojów w plastikowych butelkach. Lepiej wybrać te w kartonie, a najlepiej szklane, gdyż takie nie mają plastikowego korka. To samo tyczy się olejów - wybierajmy te szklane. 
  • Zaufanie wodzie z kranu. Nie, nie powoduje raka, wbrew temu co promowały kiedyś koncerny wód butelkowanych.W razie nie odpowiadającego nam smaku, nałożyć można filtry. Ba, jest nawet maszyna dodająca bąbelków. Co roku na wysypiska trafia 340 miliardów butelek i puszek. Jeśli przestaniemy z nich korzystach, oszczędzimy tym kupę energii i ropy, no i nie zaśmiecimy środowiska. Więcej informacji zapraszam gorąco: KLIK, KLIK. Rozwiewane tam są wszelkie wątpliwości.
  • Segregacja śmieci - raczej oczywiste? 
  • Ograniczenie ilości wytwarzanych śmieci. Tę ilość można ograniczyć niemalże do zera, jednak nie każdy ma na to czas, dlatego każde ograniczanie jest dobre. Polega to oczywiście na wykorzystywaniu czego się da, robienia samemu tego, co można, nadawania przedmiotom ,,drugiego życia", kompostowaniu... Jak to zrobić? KLIK Więcej informacji - KLIK W skrócie: Unikamy plastiku, po mokre produkty jak kapusta przychodzimy z własnymi opakowaniami, sypkie produkty kupujemy na wagę i pakujemy do własnych papierowych torebek, jak najwięcej robimy sami, nie kupujemy zbędnego plastiku typu zabawki, no i 
  • Unikamy plastikowych opakowań. Wybieramy te opakowane w szkło, tekturę, papier czy aluminium. Krótko mówiąc - w produkty biodegradowalne/wielokrotnego użytku. Tak jak wspomniałam staramy się przynosić własne opakowania na te ,,mokre'' produkty, wybieramy produkty nieopakowane w zbędne materiały niedegradowalne. 
  • Nie wyrzucamy rzeczy bez potrzeby. Tam, na śmietnisku nigdy się nie rozłożą, a nam mogą się przydać. 
  • Nie kupujemy zbędnych plastików - zabawki, pierdółki, niepotrzebne nikomu bibelotki. Ekologia wiąże się z minimalizmem, dlatego może nim tu nieco zalatywać. 
  • Kupowanie w restauracjach, czy raczej fast foodach, które nie używają jednorazowej zastawy, czy tak jak McDonald - plastikowych kubków. 
  • Naprawianie rzeczy zamiast kupowanie nowych. To zagadnienie nadaje się na oddzielny post o postarzaniu produktów, ale jeżeli kogoś ciekawi temat, to polecam krótki dokument - spisek żarówkowy. Polecam serdecznie.
  • Przerzucenie się z podpasek na tampony, a z tamponów na kubeczek menstruacyjny, który zyskuje coraz większe szerze fanów. Jest najbardziej higieniczny z tych opcji i bardzo ekologiczny - nie produkujemy ani śmieci w postaci zużytych podpasek/tamponów, ani śmieci w postaci opakowań po nich. 
  • Kupowanie w second handach. 
  • Wybieranie sztucznych futer - naturalne nie znaczy ekologicznie, co wyjaśniałam w poście o nazwie ,,Dlaczego futro jest takie tanie?".
  • Wybieranie ekoskóry. Niedługo na rynek powinna wejść skóra z ananasa - ta nie dość, że pochodzenia roślinnego, to jeszcze w 100% ekologiczna! W przeciwieństwie do skóry zwierzęcej, którą trzeba impregnować bardzo szkodliwymi substancjami w czasie garbowania. Są też oczywiście inne materiały syntetyczne.
  • Zbieranie makulatury.
  • Unikanie oleju palmowego - Zamierzam coś o tym napisać, ale póki co odsyłam to innych postów na ten temat. KLIK. W skrócie - ogromna wycinka lasu, krzywdzenie zwierząt i ludzi.
  • Unikanie firmy Nestle - Niebawem pojawi się o tym oddzielny post, tak w temacie oleju palmowego. W skrócie powiem, że jest to gigantyczna firma, która mogłaby zrobić bardzo wiele dobrego, ale działa wręcz przeciwnie. Nie jest ani etyczna - korzystała z niewolniczych plantacji kakao - ani ekologiczna.


  • Kupowanie ekologicznych bio produktów - jest to niestety bardzo drogie, ale jeżeli kogoś na to stać, to jak najbardziej zachęcam! Przy tworzeniu tych produktów nie stosuje się nic sztucznego ani zabójczego dla środowiska. Są bardzo ekologiczne - oczywiście o ile mowa o roślinach - i zdecydowanie zdrowsze od swoich ,,psikanych" przyjaciół.
  • Oszczędzaj papier. Brzmi oczywiście, ale nie dla wszystkich takie jest. Ja na przykład, gdy skończy mi się zeszyt, wyrywam z niego czyste kartki i trzymam jako brudnopisy, albo na kartkówki.
  • Zamiast wyrzucać niepotrzebne nam rzeczy komuś je oddajmy. Lumpeks, puszki PCV, antykwariaty.
  • Nie palmy światła bez potrzeby. Czasem jak patrzę, gdy moi znajomi zostawiają wszędzie pozapalane światła, mimo iż przebywają gdzie indziej, to aż mnie boli. 
  • Nie włączajmy telewizji, by buczała w tle. To bezsensowne, niezdrowe i bardzo nieekologiczne. 
  • Jeśli masz taką opcje - zamiast wyrzucać długopis, zmień wkład w nim.
  • W szkole stawiajmy na kredę. Strasznie boli mnie instalowanie tablic na plastikowe flamastry. 
  • Korzystanie z antykwariatów - w obie strony.
  • Nie wiem czy istnieje takie coś w innych miastach, ale w moim jest antykwariat na filmy, gry i sprzęt komputerowy. Nazywa się CEX. Bardzo fajna sprawa. 
  • Jeśli mamy wybór to stawiajmy na kosmetyki w szklanych opakowaniach.
  • Kupowanie szarego papieru toaletowego - jest bardzo wiele jego rodzajów, więc się nie zniechęcajmy. Dlaczego? Zapraszam do lektury posta na ten temat KLIK
  • Stawianie na bambus i len. Są to materiały, przy których trzeba używać albo niewiele pestycydów - len - albo wcale - bambus - ze względu na jego antybakteryjność. Plantacje bawełny są bardzo toksyczne - ale na szczęście można kupić ekologiczną. Rozpiska materiałów: KLIK
  • Wspieranie drobnych gospodarstw rolnych. Sprawdzone, ekologiczne i fair trade.
  • Nie używanie samochodu bez potrzeby. Czasem można i warto użyć nóg, roweru lub komunikacji miejskiej. 
  • Wybieranie prawdziwej choinki zamiast sztucznej. Dlaczego? KLIK
  • Zainteresowanie się źródłami niekonwencjonalnymi. Najlepsze są bezwzględnie baterie słoneczne - najbardziej ekologiczne, dostępne do osobistego użytku. Można kupić na przykład kalkulatory na nie zasilane. 
  • Zamiast do foliówki kanapkę włożyć do pudełka - ewentualnie owinąć w papier. 
  • Wybieranie naturalnej biżuterii - najlepiej fair trade - zamiast tej plastikowej. 
  • Unikanie lub ograniczenie papierosów. Szkodzą nam, innym, środowisku  i zwierzętom, na których są testowane - najczęściej są to psy rasy beagle.
  • Oczywiście nie palimy plastikiem! Węgiel to mniejsze zło, a jeżeli tylko chcemy zrobić grill lub ognisko to wybierzmy nazbierane przez nas drewno. 
  • Wybieranie drewnianych lub metalowych przyborów biurowych i szkolnych. 
  • Grabie zamiast dmuchawy! Dla środowiska i dla mnie - nie cierpię tego ryku.


Myślę, że każdy może chociaż parę tych punktów bez mniejszego problemu zrealizować, a nawet częściowe zrobienie tego, będzie świetną rzeczą. Wbrew pozorom mamy bardzo duży na to wpływ, na to co się wokół nas dzieje. Należy z tego korzystać.
Bardzo liczę na ludzi wokół mnie, których mam szansę jakkolwiek uświadomić. W nich cała moja nadzieja na lepsze jutro.
Jak bardzo dennie by to nie brzmiało, taka jest prawda - całymi dniami umiem wypłakiwać sobie oczy z rozpaczy, że jestem tylko jednym człowiekiem i moje szczęście jest zależne od innych ludzi. Ludzi których jednocześnie tak nie znoszę, za to co robią, a których umiem tak bardzo uwielbiać - również za ich czyny.
Ja już wręcz błagam.

Będę stale listę uzupełniać - w razie wpadnięcia na coś jeszcze.







Przedostatnie zdjęcie przedstawia i należy do mnie.

sobota, 4 lutego 2017

Cywilizacja Samobójców 6 - pożary, węgiel kamienny, autostrady, antybiotyki, gatunki patologiczne

Poprzedni post
Spis postów

Pożary
Oczywiście występują naturalnie, ale według statystyk człowiek jest odpowiedzialny za co najmniej 90% wszystkich pożarów. Są odpowiedzialne za śmierć ludzi, fauny i flory. Zanieczyszczają powietrze, tym bardziej jeśli pożar wystąpi na terenie fabryki czy składowiska, tak jak nie tak dawno temu w Polsce, gdy pożar spalił setki opon.
Ten problem jest najpoważniejszy na terenach suchych, gdzie celowo podpala się lasy, w celu uzyskania terenów pod hodowlę zwierząt, pożywienia dla nich, plantacje palmy oleistej, albo by zbudować kompleksy turystyczne.


Wydobycie surowców naturalnych
Srebro, złoto, kamienie szlachetne, rudy, węgle - wszystkie te surowce wydobywane są ogromnym kosztem przyrody. Biżuterię można kupić fair trade, ale z rudami już gorzej - i to jest kolejny powód, dla którego powinniśmy segregować odpady. Puszkę aluminiową można wykorzystać wielokrotnie, dzięki czemu nie potrzeba kolejnych nakładów rudy.
Jedną z największych eksploatacji jest wydobywanie węgla kamiennego. Polska coś o tym wie, w końcu mamy kopalnię Bełchatów - największe tego typu wyrobisko w Polsce.
Większość elektrowni zasilanych tym surowcem znajduje się nieopodal miejsca wydobycia. Powód jest prosty - węgiel trudno transportować.
Tereny naokoło wyrobiska zostają skażone dwutlenkiem węgla, siarki, tlenkiem azotu oraz różnymi pyłkami i pyłami. pomimo gigantycznych kominów z elektrofiltrami. Skażenia zbierają swoje żniwa w postaci lasów i pól uprawnych.Do tego oczywiście dochodzi zniekształcenie i zniszczenie terenu przez hektary wyrobisk.
Tak ogromne zmienienie terenu pod wykopaliska ma swoje efekty. Tamtejsze środowisko dostosowywane przez lata zmienia swoją wilgotność, co odbija się na faunie i florze. Leje depresji powodują stepowienie gleb, a pobliskie rzeki, w tym Warta, traktowane są jak ściek, do którego wlewa się solankę (100mln metrów sześciennych rocznie). Ta nieodwracalna degradacja ma wpływ zarówno na przyrodę jak i na ludzi i ich zdrowie.


Autostrady
Czyli mój mini konik hejtu. Jeśli ktokolwiek widział mnie reagującą na nie, to wie o czym mówię.
Coraz więcej, ale jakoś mało kto się nimi przejmuje - wręcz przeciwnie, ciągle za mało.
No bo kto by nie lubił:
-śmierci ogromnej ilości zwierząt
-ogromnego hałasu. Ze względu na pokrywanie autostrad wyjątkowo hałaśliwymi powierzchniami można je usłyszeć już z 2-3 km.
-zdegradowania pod względem mieszkalnym wszystkich terenów dookoła autostrady. A biorąc pod uwagę długość autostrad są to tereny ogromne. Potencjalna autostrada, która może zagościć tuż obok ściany naszego domu to widmo wielu mieszkańców domków jednorodzinnych.
-zniszczenia krajobrazu. Autostrady do pięknych nie należą, do tego przyozdabia się je niesamowicie szpetnymi ekranami.
-zdegradowanie pod wieloma względami środowiska naturalnego. W lasach sąsiadujących z autostradami przestają rosnąć grzyby. Do roślin i zbóż przedostaje się wiele szkodliwych substancji z paliwa. Spada również atrakcyjność rekreacyjna – hałas odstraszy każdego turystę.
-zanieczyszczenie gleb i wód szkodliwymi substancjami



Produkcja antybiotyków
Oczywiście jest niezbędna! Co do tego nie ma wątpliwości, ludzie zdrowie jest bardzo ważne, martwi się nikomu nie przydamy. Problem tylko w tym, że od 60% do 90% światowej ich produkcji trafia do koryt dla zwierząt. Są to oczywiście antybiotyki wzrostu, zapobiegające chorobom... A myślę, że wiadome jest jak bardzo przemysł farmaceutyczny zanieczyszcza środowisko - są to jedne z najbardziej toksycznych odpadów. Mamy więc takie błędne koło. Przemysł zwierzęcy, który jest wrzodem każdego ekologa, jest połączony z niepotrzebnie zwiększoną produkcją antybiotyków. Hodowla zwierząt jak soczewka skupia w sobie niemalże wszystkie problemy środowiska.
Warto również wspomnieć, że przez spożywanie tak nafaszerowanego mięsa sami uodparniamy się na antybiotyki, przez co możemy mieć problemy z leczeniem z ich pomocą. Po więcej informacji zapraszam TUTAJ.


Tworzenie gatunków patologicznych.
Dziwne by było podniecanie się osobami niemymi, bo gdy się porozumiewają to uroczo machają rękoma. A robimy dokładnie to samo ze zwierzętami, które celowo upośledziliśmy, zdeformowaliśmy. Cieszy i rozczula nas ich niepełnosprawność. Rasy takie jak mopsy, buldogi czy munchkiny są efektem krzyżówek, segregacji i modyfikacji genetycznych. Rodzą się
niepełnosprawne tylko po to, by być rozrywką dla człowieka. Nigdy nie będą w pełni sprawne, ryzyko wielu chorób jest u nich zwiększone.

Kot rasy munchkin. Charakteryzuje się krótkimi łapkami.

Uroczo pofałdowana skóra shar-pei, niektórych buldogów lub bassetów? To powód ich cierpień - często ulega zakażeniom, a w nieczyszczoną regularnie wdają się infekcje. Przy okazji oczy bassetów ropieją z powodu odpadającej dolnej powieki, a na urazy są narażone zbyt długie uszy. Mały, śliczny buldog francuski, mops? One z kolei będą miały do śmierci problemy z układem oddechowym wypadającym oczami (są zbyt płytko osadzone i wypadają), językiem oraz regulacją temperatury. Mogą nawet umrzeć w czasie zbyt intensywnej zabawy, a to urocze chrapanie i chrząkające dźwięki, które wydaje, gdy się cieszy, nie są cechą wrodzoną. Są cechą rasy której intencjonalnie popsuliśmy układ oddechowy. Dogi, zbyt wielkie, by dobrze funkcjonować, umierają jeszcze jako szczeniaki z powodu problemów z stawami, sercem lub układu pokarmowego (skręt żołądka). Bo zażyczyliśmy sobie by były ogromne. Bo takie się nam podobają.


Inne przykłady?

Bulterier. Dziś znany ze swojego śmiesznego i groteskowego wręcz wyglądu rekina, kiedyś był smukłym i eleganckim psem. Przez selekcje podtrzymano niekorzystną mutację czaszki, która nie tylko wygląda komicznie, ale też efektuje zbyt dużą ilością zębów. Do tego dorzuciliśmy częste: zapalenia skóry i głuchotę.


Buldog angielski.

Te psy już na pierwszy rzut oka wyglądają jak nieudany eksperyment. Przyznam jednak, że lubię te zwierzęta, ale lubiłam bym je również gdyby nie były tak zmutowane w kierunku cech dla nich niebezpiecznych. Warto nadmienić, że średni czas ich życia to nieco ponad sześć lat - 6,25 roku. Dzięki nam cierpią m.in. na: problemy ze skórą (pofałdowanie, ze względu na budowę ciała nie są w stanie same zadbać o higienę okolic odbytu i genitaliów), problemy z rozmnażaniem się (przez budowę ciała zdarza się niemożliwa, przez co musi interweniować weterynarz). Spłaszczony pysk, podobnie jak u poprzednik ras, prowadzi do kłopotów z termoregulacją – chrapania, przegrzewania się i kłopotów z oddychaniem.


Bokser

Podobna przypadłość co u poprzedników - krótka kufa. Prowadzi do problemów z termoregulacją - ta rasa właściwie utraciła jej zdolność - przez co te psy źle znoszą wysokie i niskie temperatury. Są jednymi z najbardziej podatnymi na nowotwory. Do tego często występują u nich choroby dróg oddechowych (zwłaszcza górnych), kręgosłupa (zwyrodnienie), bioder (dysplazja stawu). Do tego przyjęło się, że wzorowy bokser ma kopiowane uszy (przycięte w odpowiedni kształt) oraz ucięty ogon. Co jest zabawne - jak wzorcem rasy może być interwencja człowieka? Kopiowanie uszu jest również powszechne u dogów i dobermanów, a cięcie ogonów, mimo iż nielegalne od 17 lat, nadal występuje.
Poniżej okaz bez ogona i naturalnych uszu (normalnie opadają i są szerokie). Przyznam bez bicia, że takie również mi się podobają. Jednak brzydota tego czynu przysłania estetykę efektu.


Są to tylko niektóre z ras, które tak wyselekcjonowaliśmy. Można też wymienić owczarki niemieckie, u których wystąpiło nienaturalne obniżenie zada, a i persy mają problemy z ropiejącymi oczami - u nich na szczęście spłaszczenie nie jest na tyle mocne, by choroby i problemy oddechowe występowały tak często.
Powinniśmy się poważnie zastanowić czy cenimy rozkoszność psa czy kota ponad jego zdrowie i jakoś życia.


Co zrobić? - następny post. (hiperłącze wkrótce)



sobota, 21 stycznia 2017

Cywilizacja Samobójców 5 - odpady, śmieci, wycieki ropy, niszczenie raf koralowych

Poprzedni post
Spis wszystkich

Nic mnie nie bawi tak jak torebki foliowe. Są takie bardzo ekspresowe w wielu tego słowa znaczeniach. No poza jednym. Wytworzenie jej zajmuje 20 sekund, używamy je średnio 20 minut i wyrzucamy, by jeszcze 6 pokoleń mogło ją oglądać, bo rozkłada się około 500 lat. Dzielnie przemierza cały świat, wywiewana z składowisk śmieci. Zwiedza rzeki, morza, jeziora.
Tak na logikę, to nie powinniśmy czegoś takiego w ogóle wytwarzać, prawda?
A jednak, nie dość, że to wytwarzamy, to ciągle używamy, nawet bez powodu i bez przerwy. Proszę zwrócić kiedyś uwagę na to ile torebek foliowych używamy w ciągu miesiąca! Już nawet nie wliczając tych, w które są opakowane produkty. I teraz tylko wyobraźmy sobie, że właściwie niemalże każdy człowiek tyle ich używa. I one nie znikają.
Brzmi przerażająco.
A przecież foliówki nie są jedynymi odpadami jakie produkujemy, ba, plastik stanowi tylko 7% całości. Zajmują jednak aż 30% całej powierzchni śmieci.
Warto również dodać, że przez to, że ludziom nie chce się segregować odpadów ciągle trzeba tworzyć nowe, a robione są z ropy naftowej, której wydobycie jest szkodliwe, a zasoby ograniczone.

Do samego oceanu co roku wpada 50 milionów ton, powtarzam ton nie sztuk, torebek foliowych. Możemy sobie tylko wyobrazić ile na jedną taką tonę potrzeba cieniutkich torebeczek.
Żółwie mylą je z meduzami, którymi się żywią, oczywiście jest to powodem ich śmierci. Od połknięcia zbyt dużej ilości foiliówek umierają nawet walenie.
Średnio rocznie zabijają milion morskich ptaków i 100 tysięcy morskich ssaków. 



Na powierzchni oceanu - ponownie, tylko oceanu - unosi się 100 milionów ton plastiku.
Nic więc dziwnego, że spotkać można różne spektakularne ich nagromadzenia:

  • 5 tonowa wyspa śmieci i gruzu pływają w pobliżu zachodniego brzegu USA. Utworzona na wskutek tsunami.



  • Great Pacific Garbage Patch jest rozciągającą się w północnej części Oceanu Spokojnego pomiędzy Hawajami a Kalifornią pływającą wyspą śmieci. Przypuszczalnie sześć razy większa niż powierzchnia Polski. Ilość pływających tam odpadów może wynosić nawet 3 mln ton.
Kto wie może tu wyląduje wyrzucona przezeń foliówka?



Miliardowa produkcja plastiku jest nie tylko niekorzystna ze względu na odpady, ale również przez pochłanianie ogromnych pokładów energii. Recykling ową oszczędza.
W samej Polsce produkujemy rocznie 12 milionów ton odpadów. Z tego 2 miliony trafia do lasów, gdzie zatruwają rzeki i gleby, lub domowych palenisk, gdzie spalane produkują rakotwórcze dioksyny i śmierdzą niemiłosiernie na pół okolicy
Tylko 14% poddajemy recyklingowi. Ponad 80% trafia na składowiska. 
Jeden polak produkuje średnio 350 kg śmieci rocznie, podczas gdy poziom odzyskiwania odpadów wynosi około 4 kg na mieszkańca. Dla porównania -  w Czechach jest to 19 kg, w Niemczech 76 kg.



To czy takie smutne miejsca i śmierć milionów zwierząt będą miały miejsce zależy przede wszystkim od nas. Górę śmieci można zmniejszyć przez recykling, kupowanie z głową, wtórne używanie i zmniejszenie ilości zużywanych torebek foliowych. W końcu starczy wziąć własną torbę. 
Większość odpadów to surowce wtórne. Foliówki poddaje się procesowi krakingu, plastikowe butelki można przerobić na poliester, które mimo jego niskiej jakości, jest popularnym materiałem. 
Od tego zależy środowisko, w którym żyjemy i nasze zdrowie.



Poza tym wszystkim należy pamiętać o najbardziej oczywistej podstawie, o której, ku memu zaskoczeniu, wiele ludzi zapomina. NIE NALEŻY ŚMIECIĆ.

Tak wygląda Mur Chiński każdego dnia. Z czystej głupoty i ignorancji. 


Szkło
Szkło nigdy się nie rozkłada. Może być również przetwarzane nieskończoną ilość razy. Wystarczy, że każdy Polak wyrzuci jeden słoik po dżemie, a utworzy się 10000 ton szklanych odpadów. Dlatego segregacja jest tak ważna.

Papier
Aby wydrukować 1 tonę papieru trzeba ściąć 17 drzew. Jedno wydanie popularnej gazety pochłania 4000 drzew. Potrzeba do tego również mnóstwo energii.
O wiele, wiele mniej kosztuje przetwarzanie makulatury, która może stać się nie tylko brązowym papierem pakowym, czy szarym toaletowym, ale również zwykłą, białą kartką papieru. Celuloza jest na tyle silna, że może być przetwarzana aż sześć razy. 
Zbierając makulaturę pozwalamy wytworzyć papier bez ścinania drzew, przy użyciu mniejszej ilości wody (jedna wanna wody na każdy kg. papieru), przy mniejszej ilości opadów (30%) i zmniejszając zanieczyszczenia produkowane przez papiernie o 75%. Brzmi zachęcająco.
Mimo banalności o bardzo pozytywnych skutków tego, statystyczny polak zużywający rocznie 63 kg papieru, do recyklingu przekazuje tylko 36%. W Austrii, Niemczech czy Holandii odzysk przekracza 70%.
Tak jak wspomniałam w TYM poście, warto również zwracać uwagę na wybierany przez nas papier toaletowy. 

Dlaczego warto inwestować w bambus?

Bambus jest trwałym, antybakteryjnym drewnem, do tego niesamowicie szybko rosnącym. We wczesnych fazach uzyskuje nawet 1m. dziennie. Można wykorzystać go, tak samo jak w przypadku wiskozy, to produkcji ubrań, do produkcji paneli, naczyń. Sama posiadam bambusową bieliznę, naczynia i panele.
Ale to nie wszystko. Istnieje wiele beznadziejnie, wręcz śmiesznie głupich rzeczy, przez które produkujemy jeszcze więcej śmieci. Taką rzeczą są na przykład szczoteczki do zębów, czy patyczki do uszu. Rocznie ziemianie zużywają 7 mln. szczoteczek, czyli około 23000000 kg. plastikowych, nieodnawialnych odpadów. Istnieje na rynku w pełni degradowalna szczoteczka zrobiona właśnie z bambusu (z gatunku, którym nie żywią się pandy). 

Zakupić je, tak samo jak drewniane patyczki do uszu, można TUTAJ. Znajdziemy tam również kolejną eko wersję pewnego banalnego problemu - słomek do napojów. To nawet nie jest eko wersja tylko powrót do korzeni. W końcu słomka nie bez powodu nazywa się słomką. Dodatkowo te roślinne są wielokrotnego użytku! Starczy je umyć pod ciepłą woda. No i nie da się im odmówić niesamowitego uroku. Sama muszę sobie takie zamówić, a potem pić nimi wodę prosto z kokosa.

Warto zainteresować się bambusem ze względu na to, że w przeciwieństwie do bawełny, na jego uprawach nie używa się chemikaliów i pestycydów, które spierają się dopiero w okolicach 10-15 mycia. Drugim takim ,,czystym" materiałem jest len. 
Więcej o tym co możemy zrobić dla naszej planety napiszę w ostatnim poście z tej serii.



Puszki

Zauważyłam, że to chyba jedyna rzecz w tym temacie, do której ludzie mają jako taki szacunek. Wszyscy wiedzą, że aluminiowe puszki wiele osób zbiera, by dostać za to następnie pieniądze, więc w tym wypadku świadomość jako taka jest. I dobrze! Bo jedna tona takiego złomu to oszczędność 4 ton rudy. Wykorzystywać można je nieskończoną ilość razy.

Wycieki szkodliwych substancji.

O tym mówi się wiele razy, więc nie będę się specjalnie rozpisywać. Chodzi tu przede wszystkim o wycieki ropę. Takie zjawisko występuje przez nieudolność ludzi, lub uszkodzenie platform, bądź statków ropę przewożących. Taki wyciek szkodzi nawet jeśli nie dotrze do wybrzeży. Wpływa na środowisko wodne, turystykę i siedliska setek ptaków.


Cienka warstwa tego surowca odcina dopływ promieni słonecznych i tlenu. Rozprzestrzenia się szybko. Ptakom skleja pióra uniemożliwiając im ucieczkę.


O ropie wspominałam również w TYM poście. 

,,Gryzące opary ropy, oleju i asfaltu paliły płuca. Wszędzie w zasięgu wzroku kobaltowobłękitne głębiny zatoki pokryte były brązowawoczerwonymi plamami. Joye wróciła do kabiny zamyślona. – Przypadek Deepwater Horizon jest konsekwencją globalnego uzależnienia od ropy – powiedziała. – Takie wypadki są nieuniknione, bo wiercimy w coraz głębszych akwenach. Prowadzimy niebezpieczną grę. Jeśli to nie jest sygnał, by przestawić się na zieloną energię, to ja nie wiem, co by to mogło być.’’

Rafy Koralowe

Są pięknym miejscem zamieszkania wielu gatunków stworzeń morskich, źródłem ich pożywienia, łagodzą uderzenia fal, w tym tsunami, o brzegi... 


Jako że ludzki wirus niszczy wszystko co piękne, to i z rafami musimy się pożegnać. Jeden z raportów Międzynarodowego Towarzystwa na rzecz Raf Koralowych pokazuje, że zniszczyliśmy nieodwracalnie prawie 20% raf, a ich zanikanie tak jak postępuje, tak będzie. 
Jest to niebezpieczeństwo dla całego ekosystemu. Tak jak wspomniałam - są ważne dla całej morskiej struktury, a od ich istnienia zależny jest co trzeci gatunek morskich stworzeń. A my już sobie zniszczyliśmy 1/5 raf, a w ciągu następnych 20 lat planujemy zniszczenie kolejnych 15%. Następne dwadzieścia lat do kolejne dziesiątki procentów. 
Rafy koralowe niszczeją z powodu turystyki, budowy portów, połowów ryb w sposób inwazyjny np, środkami wybuchowymi, skażenia wody i niszczenia roślinności lądowej.
Są bardzo wrażliwe na zmiany klimatu i zanieczyszczenia, dlatego szkodzi im globalne ocieplenie. Przez zwiększenie się temperatury wody od koralowców uwalniają się porastające je glony, które dostarczają im cukrów i tlenów. 


W tym poście wspomniałam już co nieco o tym, co można zrobić, więc wydaje mi się nie być tak pesymistyczno depresyjny jak poprzedni. Jeszcze tylko jeden, w którym zbiorę resztę tematów po czym postaram się zrobić duży post o tym co można zrobić!