środa, 21 grudnia 2016

Turandot.

W ostatnią niedzielę wybrałam się do teatru. Na tytułową operę Turandot. Było o tyle zabawnie, że miałam wolny bilet i spytałam piętnaście osób i nikt nie mógł ze mną iść! Dopiero Jagoda, do której napisałam jako jednej z pierwszych, odpisała po paru godzinach, że może. Poświęciła się, choć nie miała kompletnie co włożyć!!!
Ja oczywiście byłam odstrojona - włożyłam, jak to do teatru, krynolinę i moją jedyną tak obfitą spódnicę. Pręty stelażu niestety nieładnie odbijają się na spódnicy, ja nie mam żadnych takich ,,prawilnych" halek, więc posłużyła za nią moja spódniczka uszytą z koła - sięga nieco za kolano, ale akurat pręty krynoliny nie odbijają się dalej, gdyż spódnica ma tam podwójną falbankę. Na nią włożyłam tiulową halkę i efekt był zadowalający.
Jeśli chodzi o bluzkę to nie mogłam się zdecydować, jednak wybrałam bluzkę w kropki z falbaną w stylu lat 40-50 XIX wieku, a drugą alternatywę włożę na klasową wigilię. Do tego klasyczne, długie, proste rękawiczki - mam też dwie pary koronkowych, ale są krótsze i uważam, że takie stonowane dawały lepszy efekt - oraz kołnierzyk z sztucznego futerka.
Na wierzch pelerynka z kapturem obszyta faux futrem.
Z fryzurą zawsze mam problem. Mam miliony pomysłów i całkiem nieźle mi to wychodzi, ale włosy mam nie dość, że krótkie, to jeszcze niesamowicie cienkie, więc właściwie nic efektownego z nimi zrobić nie mogę.
Efekt:


Poszłam na operę Turandot. Akcja odbywa się w Chinach i opowiada o tytułowej księżniczce, która, jeżeli chcesz zdobyć jej rękę, zadaje trzy pytania. Jeśli odpowiesz na nie błędnie giniesz. Fabuła kręci się wokół kolejnego śmiałka.
Opera bardzo fajna i ciekawa. Kostiumy śliczne i scenografia również (co jest ważne. Raz poszłam na ,,Czarodziejski flet" Mozarta i choć muzyka była piękna, to sam spektakl był po prostu obrzydliwy. Właśnie przez scenografię. Królowa Nocy śpiewała swoją arię na ogromnej miednicy, a gdy zerwano z niej suknie, to ujrzeliśmy wijących się ludzi udających robactwo... I mimo iż akcja to teoretycznie czasy przeszłe to część piosenek śpiewali w ogromnym prosektorium (???). Ohyda).



Niestety nie zdążyłam przed wyjściem zjeść obiadu i byłam potwornie głodna. Na pierwszej części opery, a ta składała się z trzech, wręcz nie mogłam się skupić. Więc uradowana zeszłam na dół do bufetu, bo koleżanka miała pieniądze by mi pożyczyć, ale oczywiście do wyboru miałam potrawy z: serem, salami, łososiem. Do tego kosztowały bardzo drogo. W pocie czoła szukałam pozycji ,,frytki", ale takiej nie znalazłam. Już miałam się pogodzić z moim losem, gdy Jagoda zaproponowała zobaczyć czy przed teatrem czegoś nie ma. I było! Market no.1 tak zwany. Poleciałyśmy tam jak szalone i dostałam słodką bułkę i gęsty sok z marchwi i maliny. Biegłyśmy tam z resztą dwa razy - raz po jedzenie, raz po picie, ale Pani sprzedawczyni była do nas raczej sceptycznie nastawiona.


Najkorzystniejsza pozycja - zajadanie się bułą.

Moja ręka szaleje.

Niestety na żadnym z moich zdjęć nie widać butów, a są to jedne z moich ulubionych...
Jeśli chodzi o całą resztę:

-Kołnierzyk zakupiłam w Glitterze, kupę czasu temu.
-Rękawiczki pochodzą z allegro, od tego wystawcy. KLIK
-Bluzka, która właściwie jest króciusieńką sukienką pochodzi z lumpeksu.
-Pasek zakupiłam w jednym z licznych sklepów w Zakopanem. Jest to skóra syntetyczna.
-I jak wydaje mi się gwóźdź programu - spódnica ze stelażem. Pochodzi z Chińskiego sklepu Taobao i ogólnie z góry zniechęcam do masowego kupowania w chińskich sklepach - nie jest tajemnicą jak wygląda tam praca, a jeżeli jest to zapraszam do tego krótkiego i lekkiego artykułu. KLIK  Tę spódnicę, a właściwie sukienkę zakupiłam ze względu na bal i całkowity brak możliwości uszycia jej samodzielnie (całość wygląda TAK). Ogólnie większość moich ubrań kupuję w lumpeksach, a ostatnio, te które mogę, staram się wykonywać sama, aby nie wspierać wielkich koncernów. Przeznaczę na to oddzielny post.
-Wspomnianą spódnicę, która posłużyła jako halka wykonałam w domu i przeznaczyłam na to oddzielny post, a tiulowa halka pochodzi również z lumpeksu.
-Butków nie widać, ale wyglądają TAK. Pochodzą z lumpeksu i są z syntetycznej skóry. No i poza tym są wspaniałe.


Myślę, że parę osób z pewnością interesuje funkcjonalność krynoliny. Był to mój drugi raz w krynolinie w teatrze, więc już wiem jak przechodzić by  zgrabnie dostać się do swojego miejsca. Stelaż ten jest bardzo gibki i składny. Starczy złapać go za koniec i unieść a składa się i robi płaski - wtedy bez trudu mogę znaleźć swoje siedzonko. Jeśli chodzi o samo zajęcie miejsca to jest bardzo dużo taktyk, ale nie przeczę, że może być to uciążliwe, bo miejsca w teatrze są niewielkie, ułożone są ciasno a przed nimi znajduje się mało miejsca. Samo siadanie w wolno stojącym krześle w krynolinie nie jest problemem. Jednak opisanie jak to się odbywa w tym przypadku jest, przyznam, okropnie ciężkie i może brzmieć fantastycznie, jak wyzwanie dla osób, które nigdy do czynienia z nią nie miały. Trzeba po prostu usiąść w odpowiednim miejscu spódnicy (czyli innymi słowy unieść ją nieco przy zasiadaniu) a resztę delikatnie złożyć, by odginała się w dół nie przeszkadzając sąsiadom - zwykle robi to samorzutnie. No, dałam radę, ale nadal brzmi źle, cóż...


Miłego dnia.



poniedziałek, 19 grudnia 2016

Bóg się rodzi, karp truchleje.

Bo niektóre krzyki nie mogą zostać usłyszane.


,,Na wieczne wirowanie, na bezszelestną mękę
Na gniazda niezaznanie, na przeklinanie piękna.''




Karp jest rybą słodkowodną. Zarówno on jak i szczupak są najdłużej żyjącymi rybami. Żyją co najmniej 30 lat, a nierzadko zdarzają się stuletnie. Najstarszy - Karp Koi o imieniu Hanako żył 227 lat.




,,Ryby są inteligentnymi i fascynującymi stworzeniami. Badania behawioralne wykazały, że ryby mają bardzo dobrą pamięć i uczą się na własnych doświadczeniach. Wyróżniają się również charakterem – niektóre są odważne i ciekawskie, inne nieśmiałe i pasywne – i są w stanie rozpoznać członków własnej ławicy.’’ – Andrzej Elżanowski, zoolog



,,Ryby są bardziej inteligentne niż nam się na pozór wydaje. Na wielu płaszczyznach, tak jak na przykład pamięć, ich możliwości poznawcze są takie same lub nawet większe niż u innych kręgowców’’ - Culum Brown, biolog na Edynburskim uniwersytecie.



Ryby w większości są stworzeniami wysoko rozwiniętymi społecznie. Uczą się i współpracują ze sobą. Potrafią rozwiązywać pokojowo konflikty. Posiadają i przechowują wspomnienia, poza tym tworzą mapy przestrzenne terenu w swoim umyśle. Odczuwają strach, gdy wystąpi u nich podejrzenie pojawienia się bólu lub śmierci.



,,Ludzie wydają się uważać, że ryby nie czują bólu, ponieważ nie krzyczą, ale jest to całkowicie fałszywe przekonanie. Zarówno anatomicznie i psychologicznie, układ bólowy jest praktycznie taki sam u psów, kotów i ludzi. W celu całkowitego zrozumienia, co Świąteczna tradycja oznacza dla tych zwierząt, wyobraźmy sobie źle traktowane i poranione psy wystawione na sprzedaż w zatłoczonych kontenerach. Badania naukowe dowodzą, że ryby cierpią z powodu strachu i gdy przewidują ból’’ – prof. Elżanowski



Karpie nie są w żaden sposób chronione. W samej Polsce rocznie hoduje się i zabija około 20. tys ton karpi. Największej eksterminacji doznają oczywiście przed Bożym Narodzeniem – dniem rzekomego miłosierdzia.

Są również odławiane.
,,
Spowodowana nagłą zmianą ciśnienia przy wyciąganiu z wody dekompresja sprawia, że pękają organy wewnętrzne i oczy. Część ryb umiera przygnieciona ciężarem innych, reszta jest przerzucana na pokład, gdzie w męczarniach oczekuje na śmierć. To, co zbędne, okaleczone trafi z powrotem za burtę."





Karpie są zabijane : na ulicy, w markecie, w domu. Poza śmiercią zadaną im tłuczkiem lub tasakiem grozi im śmierć z powodu chorób, stresu, uduszenia, szoku termicznego czy ran. W ustawie możemy przeczytać, że ryby powinny być całkowicie ogłuszane, ale jest mnóstwo przypadków, gdy tak się nie dzieje. Sami możemy to nie raz obserwować. Źle ogłuszony karp może ocknąć się w trakcie obierania go z łusek czy innych urokliwych czynności, co jak zapewne nie muszę tłumaczyć, sprawia mu ogromny ból.




Krwawe święta

Idziemy do marketu. Widzimy wypełniony po brzegi zbiornik i ryby tłoczące się w nim. Brakuje im tlenu, ranią się, mają pełno urazów. Czują smak krwi - swojej i swoich towarzyszy. Ale nikogo to nie interesuje. Bo nie krzyczą. Bo nie są to psy ani koty. Bo historia o świecie, którą nam opowiedziano nie zawiera litości ani miłosierdzia dla nich.

,,Mogą posmakować pokarm bez wkładania go do ust dzięki kubkom smakowym znajdującym się na ich ciele. Możemy sobie tylko wyobrazić, jak smakuje krew nasza oraz naszego towarzysza, gdy jesteśmy na wpół uduszeni w przepełnionym zbiorniku.’’ – Andrzej Elżanowski, zoolog

Łączy je ich los - zostaną zabite i skonsumowane. Wśród ciepłych życzeń, śmiechów. Nikt ich nie dostrzega. Ich cierpienia. Nikt nie chce obdarować ich miłosierdziem - dla nich go brakuje.

Gdy zostanę wyłowione, co niesamowicie często jest bolesne - pracownicy łapią je za skrzela, które dla nich są tak wrażliwe, jak dla nas oczy - czeka je kilka dróg. Na talerz :
  • Karp zostanie ogłuszony i zabity
  • Karp zostanie ogłuszony - mniej lub bardziej udolnie - i wrzucony do torebki foliowej
  • Karp zostanie wrzucony do torebki - jeśli będzie miał szczęście, to będzie w niej w woda, ale to rzadkie przypadki.
Nie ma to jak przyozdobić trupa kokardką.


        Chyba nie muszę mówić, że karpie nadal są wrzucane do foliówek bez wody? Jest to powód, dla którego w tych dniach nie uczęszczam do supermarketów. Wiele takich filmików jest wysyłanych na tę stronę, gdzie również jest opisane co w takim wypadku zrobić. Szczerze to mi się w głowie nie mieście jak można patrzeć jak żywe stworzenie wierci się, rzuca i dusi i jeszcze się nie raz z tego śmiać. Dlaczego? Gdyby to było jakiekolwiek inne stworzenia to by coś zmieniało? No tak, już George Orwell zauważył, że ,,wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze" 




        ,,Wysokie zarybienie znacząco ułatwia przenoszenie chorób z jednego karpia na drugiego; wysoki i stały poziom stresu może osłabiać ich układ odpornościowy, a brutalne traktowanie jest podstawą dla infekcji, gdyż powoduje rany oraz usuwa ze skóry śluz o właściwościach antyseptycznych. W ten oto sposób ludzie powodują choroby u ryb, tak jakby ich męka już bez tego nie była wystarczająca.’’ - Prof. Andrzej Elżanowski.

Tradycja.
         Tradycją niektórych plemion afrykańskich jest obrzezanie kobiet. Praktyka okrutna i niebezpieczna. Na ogół wykonywana bez znieczulenia. ,,Dzisiaj nie praktykujemy setek pradawnych tradycji i obrzędów. Nauka pomogła nam zrozumieć, że modły wznoszone w stronę nieba nie sprowadzą deszczu. Teraz nauka pomogła nam zrozumieć, że ryby czują ból i nie zasługują na gehennę, którą w imię tradycji im fundujemy." Warto również zauważyć, że gdy ktoś mówi o tej tradycji, to rzadko kiedy zwraca uwagę na to, że tradycja ta powstała dopiero w latach 50-60 XX wieku. 


Ryby są zdrowe

Domyślają się Państwo co łączy te dwa obrazki? Rtęć. W rybach słonowodnych będą to również zanieczyszczenia, które wpuszczamy do morza. O rybach hodowlanych już nie wspomnę, zamiast tego odeślę, do tego artykułu.
,,Norweskie wody wciąż należą do jednych z najczystszych, jednak to właśnie norweskie hodowle zaopatrują europejski rynek w ryby tak złej jakości, że przez niektórych naukowców nazywane są najbardziej toksycznym pokarmem na Ziemi!''
        Gdy kobieta jest w ciąży zabrania się jej spożywać alkoholu, narkotyków, papierosów oraz... ryb. Odradza się również spożywanie dużych ich ilości małym dzieciom. Czemu mielibyśmy jeść coś, co jest szkodliwe dla kobiet w ciąży? Coś co jest stawiane na równi z alkoholem.
     Jeśli chodzi o ryby najczęściej wspomina się o kwasach omega-3. Nie da się zaprzeczyć, że niektóre ryby są jego dobrym źródłem. Ale nie są jedynym dobrym źródłem. Równie bogatym, jeśli nie bardziej jest siemię lniane - świeżo zmielone. W środowisku wegan bardzo często pełniący funkcję jajka w np. ciastach, ale zmielonego można używać też do sałatek czy jako posypka do kanapek. Innym dobrym źródłem są orzechy włoskie - wystarczy garść dziennie. Oliwa z oliwek bardzo często jest wzbogacana o kwasy omega-3. 

Co innego można zjeść w Wigilię?
         Osobiście nie cierpię smaku ryb, ale wiem, że jest jego wiele amatorów - biorąc pod uwagę to, że ryby są obok kurczaków najbardziej eksploatowanym gatunkiem, to najwyraźniej bardzo wielu. Specyficznego smaku rybom nadają wodorosty, które zjadają. Dlatego w roślinnych wydaniach tego składnika często nie braknie. 
         Seleryba to jeden z popularniejszych przepisów. Występuje w naprawdę wielu wydaniach. To przepis do jednego z nich. W przepisie znajdziemy seler, nori, przyprawy oraz sos z marchewki, pietruszki, cebuli, liści laurowych, przecieru pomidorowego, koncentratu pomidorowego, ziela angielskiego, majeranku i innych przypraw. Brzmi banalnie, a przepisy z tego blogu serdecznie polecam. 


Ryba po grecku z tofu, to kolejna z licznych alternatyw.  Ciekawy przepis znajdziemy tutaj. 


        W ten dzień, który winien być dniem dobroci nie powinniśmy zapominać o tych, którzy głos mają tego dnia dostać. Ryba nie jest warzywem. Nie powinniśmy wykorzystywać naszej siły do uciśnienia słabszych od nas. Z jakiegoś powodu nawet fani zwierząt nie widzą w tym barbarzyństwa. Wszystko przez historię, którą im opowiedziano. Wmówiono im, że są zwierzęta równe i równiejsze. 

        Nie pozwólmy słabszym cierpieć dla naszych przyziemnych zachcianek. W końcu jako gatunek wysoko rozwinięty posiadamy empatię. Doceniajmy piękno zamiast je zabijać. Bóg nakazał nam władać zwierzętami, a sam jako nasz pan dał nam przykład tego, czym jest władza.

"Pan jest łagodny i miłosierny nieskory do gniewu i bardzo łaskawy Pan jest dobry dla wszystkich i Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła. Niechaj Cię wielbią, Panie, wszystkie dzieła Twoje i święci Twoi niech Cię błogosławią""
''Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce" 


Wesołych świąt.

Cytaty z Biblii: - Księga Psalmów 145,8-11, Ewangelia św. Jana: (10,11) 

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Veganmania i Vegillia

W ten weekend wybrałam się na dwie wegańskie imprezy - Vegillię i Veganmanię. Niestety na Vegillię się spóźniłam i zastałam tylko kilku wystawców, dlatego sprawozdanie zdam przede wszystkim z drugiej imprezy.

Tak jak wspomniałam na Vegillię się spóźniłam, ze względu na rodzinkę - impreza trwałą do 17, a ja przybyłam nieco po 16, więc wszyscy się już zbierali. Zastałam stoisko z kosmetykami, koszulkami, biżuterią, Zjadliwości, Chwast Food i makaroniki. Obległam każdy, choć oczywiście żadnych koszulek i kosmetyków nie kupiłam (no shit). W Chwast Food dostałam burger z seitanem, który tak przypominał mięso, że wręcz wzbudził we mnie przez chwilę wstręt. Ale tylko przez chwilę, bo potem go pochłonęłam, a całość była pyszna, więc mogę z czystym sumieniem polecić. Jeśli chodzi o to co jest specjalizacją Zjadliwości, to trudno powiedzieć, bo naprawdę sprzedają bardzo różnorodne smakołyki - pasztety, pasty, chlebki, kremy. Kupiliśmy od nich chlebek z orzechami, pasztet z fasoli i gruszki, oraz krem piernikowy. Nieszczęsny pasztet został zostawiony, ale odebrałam go następnego dnia na Veganmani. Chlebka nie zdążyłam nawet spróbować, bo wyjątkowo zasmakował mojej siostrze. Makaroniki były pycha, zwłaszcza malinowy, miał takie przyjemnie kwaskowate nadzienie. A na stoisku z biżuterią mama kupiła mi świąteczny prezent. Pani ze stoiska z kosmetykami stwierdziła, że mnie kojarzy z internetu! I miała bardzo ładne pomadki, ale nie na mój portfel.
Bardzo podobało mi się, że można było powiesić płaszcz, zamiast z nim łazić i się grzać.










Na Veganmanie się nie spóźniłam, jednak nie zdążyłam na wykład, który mnie interesował. Mimo to świetnie się bawiłam.
Tu również ogromny plus za darmową szatnię i mnóstwo miejsc do rozłożenia się i pałaszowania.
Było mnóstwo wystawców, o to mapka:

W Zapiekarni zjadłam pyszną zapiekankę z serem roślinnym, pieczarkami, keczupem, sojonezem i pikantnym sosem. No po prostu myślałam, że zejdę jak ją spróbowałam! Pyszne to za mało powiedziane. I dowiedziałam się przy okazji, że mają stały lokal nieopodal mnie.

Z kolei na stoisku ,,Veggie" spróbowałam przepyszne samosy. Były tak wyborne, że kupiłam sześć, by rodzinka mogła spróbować.





U mięsnego bezmięsnego (VB) kupiłam schab ze śliwką, pieczeń i pepperoni, czyli wszystko co mieli wystawione - no nie mogłam się powstrzymać, takie pycha jest. Pepperoni zjadłam dziś zapiekane na bułkach, na maśle roślinnym i stuprocentowo polecam. Niestety nie zdążyłam na boczek - ale na szczęście mogę domówić go przez internet.



A masło roślinne, które pachnie nieco jak popcorn kupiłam u Urban Vegan. Cudowne jest to, że nie twardnieje i jest cały czas mięciutkie. Nie wiem jak ze smażeniem na nim, ale do zapiekanych bułek jest idealne. Na tym samym stoisku kupiłam też bitą śmietaną sojową, która jest bardzo dobra, jednak czuć nieco ten typowy dla sojowe mleka posmak soi - w każdym razie, gdy wpylam ją na surowo. Z owocami lub na cieście ten subtelny posmak może być niewyczuwalny. Zaopatrzyłam się również w roślinny ser w plastrach od violife i myślę, że pozytywne opinie o nim zdecydowanie nie są przesadzone. Smakuje no po prostu jak ser. Tylko nie ma mdlącego posmaku, który jest koszmarem dla osób z nietolerancją laktozy (70% populacji swoją drogą). Zapiekłam go dzisiaj na bułkach i co prawda nie rozpuszcza się ja typowy ser (ale taki rozpuszczający się np. do pizzy również można było kupić, zarówno w wersji klasycznej jak i mozzarellowy), ale mięknie tak, że przypomina topione serki w folijkach. Kupiłam też u nich kolę o fikuśnej nazwie, bo ledwo upchałam zapiekankę i musiałam czymś popić. Było dobra, bo idealnie gazowana



Zaopatrzyłam się również tempeh. U Veganise, jeśli mnie pamięć nie myli. Tempeh to coś w rodzaju tofu, to wyboru było naturalne, wędzone i marynowane. Spróbowałam dwa ostatnie, ale kupiłam pierwsze - bez żadnych dodatków. Jeszcze nic z niego nie przygotowywałam, ale myślę, że będzie równie przydatne co tofu.



Bardzo żałuję, że nie spróbowałam wszystkiego i że byłam sama, ale atmosfera była niesamowita. Fajnie, że można było przyjść z psem - szczególnie zapamiętałam jednego bez tylnej łapki, był przeuroczy i bardzo grzeczny. Na koniec imprezy zagrał zespół Deer Daniel. Grali bardzo przyjemną muzykę w klimatach indie.
Jeśli chodzi o stoiska, u których nic nie zakupiłam, to były bardzo różnorodne - pierogi, pizze, wegańskie odpowiedniki dań wigilijnych, mnóstwo ciast, batoniki, dań obiadowych, koszulek, przypinek, toreb, gadżetów, nawet ekologiczne wina czy różne gatunki serów! Było również kilka studiów tatuażu w ramach akcji ,,Tatuaże zamiast futra".
I muszę dodać, że niesamowicie ucieszyło mnie to, że wszystko dawali w papierowych torebkach. Naprawdę nienawidzę tych plastikowych - o tym również napiszę post.






O to Ci kochani państwo, co mi oddali mój, pozostawiony na Vegilli, pasztet!

Naprawdę niesamowita impreza i bardzo żałuję, że nie zdążyłam na wykład Vegan Hero, ale i tak było pysznie.
Więc jeżeli u Państwa odbywa się taka impreza, a wiem, że w najbliższym czasie w innych miastach będzie, to bardzo, bardzo polecam! Niesamowita atmosfera.


Zdjęcia nie należą do mnie, ani żadnych zdjęć z imprezy nie mam - miałam tylko padnięty telefon no i byłam sama, więc mnie nie miał kto fotografować.
Ale ubrana byłam w białą bluzkę, długą zieloną spódnicę i czarne pseudofuterko pod szyją, co z resztą wielu osobom się podobało, bo mnie komplementowano!
Zdjęcia pochodzą z - http://lodz.naszemiasto.pl/artykul/veganmania-w-lodzi-zdjecia,3948058,artgal,t,id,tm.html
oraz z - https://www.facebook.com/events/115339658934743/?active_tab=discussion

Miłego dnia.


niedziela, 4 grudnia 2016

Cywlizacja Samobójców część 1 - zużycie i zatrucie wód.

Jakiś czas temu postawiono przede mną niemałe wyzwanie - miałam zrobić prezentację na temat wpływu ludzi na środowisko. Myślę, że łatwo zrozumieć, że dla osoby, która chce to zrobić porządnie będzie to trudne. Zebrałam 19 różnych tematów (niektóre można podzielić na jeszcze mniejsze), a i tak mam wrażenie, że coś pominęłam. Pozostało też parę kwestii, które tyczą się wpływu ludzi na innych ziemian, czy wyjaśnienia naszej hipokryzji, ale te pozostawiłam na inną prezentację, którą zamierzam niebawem wykonać i przedstawić.   Tak więc w tej serii (nie wiem ile będzie miała części, nadal zastanawiam się w jaki najlepszy sposób podzielić tę prezentację na posty) będę wyjaśniać Państwu dlaczego jesteśmy tytułową Cywilizacją Samobójców.
Pełna nazwa mojej prezentacji brzmi: Cywilizacja Samobójców, czyli jak niszczymy nasz jedyny dom i Ziemian.



Tematy, które poruszam:
-zużycie wody,
-zatruwanie rzek i mórz,
-zanieczyszczenia powietrza (łącznie z ich efektami jak efekt cieplarniany czy dziura ozonowa),
 -wylesianie,
-erozja gleb,
-zanieczyszczanie gleb,
-rozregulowywanie ekosystemu,
-ołów w lasach,
-wybijanie gatunków fauny i flory,
 -odrybianie mórz,
-śmiecenie, produkcja plastiku
-wycieki trujących substancji do mórz,
-niszczenie raf koralowych
-eksploatacja złóż naturalnych,
-budowa dróg,
-pożary
-podwyższona produkcja antybiotyków,
-tworzenie patologicznych gatunków

 Wraz z powstawaniem postów dodawać będę hiperłącza.

W ostatnim punkcie tłumaczę co możemy zrobić, by pomóc.

Starałam się je ułożyć w logicznej kolejności, tak by wzajemnie dopełniały. Poza tym zaczęłam od takiego lekkiego i w gruncie rzeczy delikatnego.  Niestety post jest nieporównywalny do prowadzenia prezentacji, i tutaj ukłon oddaję tej drugiej formie. Dużo na bieżąco dopowiadam, albo upraszczam, mogę też odpowiadać bieżąco na pytanie czy wyjaśniać adekwatnie do reakcji publiki, a tu niestety publiki nie widzę i mogę jedynie liczyć na to, że w razie najmniejszych wątpliwości zgłoszą się do mnie w komentarzu. Źródła podam na końcu, a w razie potrzeby wyszczególnienia konkretnej informacji, którą mogę posiadać z innego źródła (wiele dowiaduję się z prezentacji i wykładów, które oglądam poprzez różne platformy) proszę się zgłosić w komentarzu.

W takim razie zaczynamy

 Wiele ludzi twierdzi, że nie interesuje ich ekologia, że to teraz takie modne i że ma to gdzieś. Człowiek twierdzący, że nie interesuje go środowisko, jest jak tonący człowiek twierdzący, że nie jest zainteresowany otaczającą go wodą. Jest to popularne, bo wręcz musi być, jest na to zapotrzebowanie. My tak właściwie nie wyniszczamy planety, tylko nas. Dla planety jesteśmy jedynie, kolokwialnie mówiąc, pierdnięciem. Posiedzimy, popsujemy i znikniemy. Planeta się zregeneruje, nie zniszczymy jej całkowicie (no chyba, że nastaną Gwiezdne Wojny). Niszczymy tylko i wyłącznie siebie, bo środowisko jest naszym domem. Jedynym domem. Dlatego mówienie, że nie interesuje nas nasz jedyny dom nie ma sensu - to tak jakby powiedzieć, że ,,wali mnie czy piję czystą wodę, czy oddycham metanem, czy jem metale ciężkie".

 Zużycie wody

Dlaczego właściwie należy oszczędzać wodę? Wydaje się to bezsensowne, w końcu woda w przyrodzie krąży - jest to elementarna wiedza na poziomie podstawówki. Sama aż do niedawna uważałam to za czcze gadanie, na którym ktoś zarabia. Dlaczego tak sądziłam? Bo duży się o tym mówi, wręcz kolokwialnie mówiąc trąbi. A zwykle tak się dzieje kiedy dana informacja ma pełnić rolę propagandy i jest przez kogoś opłacana. Wtedy można fundować reklamy, warsztaty itp. na ten temat. I właśnie oszczędzanie wody to taki temat, o którym mnóstwo się gada, a nigdy nie usłyszałam logicznego poparcia tej nagonki. No i wreszcie je uzyskałam. Ziemskie zasoby wody to w 97% woda słona, zgromadzona głównie w oceanach oraz w 3% woda słodka. Na sumę wody słodkiej składa się woda powierzchniowa w rzekach i jeziorach - 1%, woda podziemna - 22% i woda w lodowcach - 77%. Z tego prostego i podstawowego zestawienia wynika, że woda którą człowiek wykorzystuje w gospodarstwie domowym, rolnictwie  oraz przemyśle, czyli woda podziemna, stanowi niewielki ułamek - 0,7% wszystkich ziemskich zasobów wody. Przez stały wzrost ludzkiej populacji na świecie i ogromne tempo rozwoju gospodarczego, podziemne źródła są coraz intensywniej eksploatowane. I tu dochodzimy do sedna problemu – czystej wody zaczyna brakować ponieważ podziemne źródła nie odnawiają się w takim tempie, by nadążyć za intensywnie rosnącym poborem wody.

 Jak uzupełniają się źródła podziemne?

Para wodna, która powstaje nad oceanami nie zawiera soli mineralnych, więc z powstałych z niej chmur spada deszcz wody słodkiej. Większość deszczu trafia do oceanów - człowiek nie może jej wykorzystać. Gdy ta mniejsza część trafi na ląd, to wygląda to mniej więcej tak: jedna trzecia od razu wyparowuje, dlatego powietrze po deszczu jest wilgotne. Kolejna 1/3 wody spływa po powierzchni gruntu do rzek, jezior i innych zbiorników wodnych. Jedynie 1/3 wsiąka w glebę i zasila wody podziemne. Więc jeżeli pobór wody jest intensywniejszy niż zasilanie źródła przez opady deszczu, wody w nim ciągle ubywa. Przez to w rejonach gdzie opady deszczu występują rzadko i w małych ilościach jak np. w Arabii czy Afryce jest coraz więcej źródeł całkiem wyeksploatowanych. Potrzeba wiele czasu by znów się odbudowały, a wtedy zapewne znów zostaną zużyte.

 Co zużywa najwięcej wody
?

Prym w tym wiedzie oczywiście przemysł - 74% - ale brzmi to dość ogólnie. Najwięcej wody zużywa przemysł zwierzęcy. Na rolnictwo i hodowlę przypada 70% naszych zasobów wodnych. A należy pamiętać, że ok. 70% zbiorów jest przeznaczane nie dla ludzi, a dla zwierząt. Produkcja kilograma wołowiny wymaga od 100 do 200 razy więcej wody niż produkcja kilograma żywności roślinnej. ,,ONZ uznało, że hodowla zwierząt najprawdopodobniej w największym stopniu odpowiada za zanieczyszczenie wody. Rezygnacja z mięsa może mieć po wielokroć większy pozytywny wpływ na stan wód na Ziemi niż zakręcanie kranu podczas mycia zębów, lub branie prysznica zamiast kąpieli''.

Pozyskanie jednego kg. wołowiny zużywa tyle wody ile rocznie wykorzystujesz do mycia się.






 Galon = około 4-5 litrów.
1300 galonów = 5850 litrów.


 
 Inne przyczyny:
  • Sposób zagospodarowania rzek. Jeżeli rzeka nie jest zagospodarowana tzn. rośnie wokół niej wiele zarośli i ma szeroką strefę zalewową, więcej wody deszczowej może się zatrzymać, by następni zasilić źródła podziemne. Rzeki uregulowane np.z betonowymi brzegami, to właściwie koryta odprowadzające słodką wodę do morza. 
  •  Znaczna część wody nie nadaje się do użytku, bo jest zanieczyszczona przez nas samych. Zawiera nawozy i środki ochrony roślin, metale ciężkie, trujące gazy. Jednak największe zagrożenie wynika z tego, że 2,5 mld ludzi (około 40% populacji świata) nie ma dostępu do toalet. I właśnie przez to, w niektórych rejonach Ziemi zanieczyszczeniu ulegają ostatnie czynne źródła wody.

 W Polsce...

W 2013 zużyliśmy na użytek prywatny o 6% mniej wody niż 10 lat wcześniej. Na zmniejszenie zużycia wody ma wpływ montowanie nowoczesnych sprzętów AGD, częstsze montowanie pryszniców niż wanien, uszczelnianie sieci wodociągowej przez zarządców infrastruktury, ale też instalowanie liczników na wodę – oszczędzamy ze względu na wysokie rachunki za wodę. 

  Zanieczyszczanie rzek i jezior


 Źródła zanieczyszczeń rzek dzielimy na naturalne i wywołane przez człowieka. Tych drugich jest oczywiście więcej. Naturalne zanieczyszczenie jest wtedy, kiedy woda zawiera roztwory domieszek soli, gazów, substancji organicznych i drobnoustrojów. Najmniej zawiera ich woda z opadów, najwięcej woda morska oraz wody podziemne, które są zanieczyszczone złożami naturalnymi. Przez rozwój miast i przemysłu zaczęły dominować zanieczyszczenia sztuczne - pochodzą ze ścieków, spływają z terenów rolniczych i składowisk odpadów komunalnych. Zanieczyszczenia sztuczne dzielimy na biologiczne - wirusy i bakterie, grzyby, glony - oraz chemiczne - oleje, benzyna, ropa, smary, kwasy, nawozy sztuczne, pestycydy, zasady.

Do rzek wpuszczamy odpady przemysłowe, farmaceutyczne i komunalne, ścieki - jednym słowem wszystko, co nam przeszkadza. Dodatkowo lądują w nich nasze własne śmieci, bo nie chce nam się ich wyrzucić do kosza, więc śmiecimy.

Szczególnie toksyczne są ścieki przemysłowe, bo niosą ze sobą ładunek metali ciężkich azotany, fosforany, substancje ropopochodne, benzen, fenole, formaldehyd i cyjanki. Degradują ekosystem rzeczny i kumulują się w organizmach roślin i zwierząt.

Przez skażenie rzek jesteśmy narażeni również na straty finansowe, albowiem musimy przeznaczać pieniądze na uzdatnienie wody, którą sami zatruliśmy.


Zwierzęta hodowlane zanieczyszczają wodę swoimi odchodami (odchody zwierząt hodowlanych zanieczyszczają środowisko 160 razy bardziej niż ścieki miejskie) antybiotykami (90% światowej produkcji antybiotyków przeznaczona jest dla zwierząt), hormonami, źródłem zanieczyszczeń są też odpady z garbarni oraz nawozy i pestycydy używane przy produkcji roślin paszowych, które stanowią pożywienie dla zwierząt.   Odchody produkowane przez kurczaki, świnie i inne zwierzęta hodowlane sięgają 16,6 mld ton rocznie (60 razy więcej niż wytwarzają wszyscy ludzie zamieszkujący naszą planetę; w ciągu jednego dnia zwierzęta hodowlane wytwarzają więcej odchodów niż cała populacja USA w ciągu 3,5 roku). To właśnie odchody zwierząt hodowlanych są głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza i wody. W jednym z raportów ONZ znajdujemy stwierdzenie, że „spośród różnych branż to przemysłowa hodowla zwierząt w największym stopniu odpowiada za zanieczyszczenie wód i przyczynia się do eutrofizacji [eutrofizm to gromadzenie się w nadmiarze substancji pokarmowych w zbiornikach wodnych, głownie w jeziorach, prowadzące do przekształcenia się zbiornika w zamulony staw, a z czasem w torfowisko] zbiorników wodnych, degradacji rafy koralowej, problemów zdrowotnych u ludzi, zwiększającej się odporności na antybiotyki i wielu innych negatywnych zjawisk”.   

Odchody zwierząt hodowlanych zanieczyszczają środowisko 160 razy bardziej niż ścieki miejskie.



Co możemy znaleźć w rzekach:

Formaldehyd - stosuje się go do produkcji żywic, klejów oraz barwników. W postaci gazowej wywołuje nowotwory płuc. W organizmach żywych niszczy struktury białek i kwasów nukleinowych.

Metale ciężkie, takie jak kadm, rtęć, ołów wykazujące silną skłonność do wiązania się z białkami w organizmach żywych. Powoduje to uniemożliwienie wydalania ich z organizmu. Kadm hamuje działanie nerek i może wywoływać raka prostaty. Rtęć oraz ołów niszczą mózg i układ nerwowy, ołów gromadzi się w nerkach, uszkadzając je. Związki sześciowartościowego chromu działają rakotwórczo.

Substancje ropopochodne - cienka warstwa unosząca się na powierzchni wody odcina dopływ tlenu, powodując tym samym śmierć organizmów wodnych.

Fenole - silne trucizny niszczące komórki żywe. Uszkadzają układ nerwowy, trzustkę i nerki.



Efekty:
Citarum płynąca na Jawie w Indonezji. Ma około 300 km długości, na jej brzegach znajduje się ponad 500 różnego rodzaju fabryk które wylewają do niej odpady przemysłowe.  Citarum jest prawdopodobnie najbardziej zanieczyszczoną rzeką świata. Są miejsca, gdzie zamiast wody widać śmieci. Mimo zanieczyszczenia, którego skutki zostały opisane, nie brakuje ludzi, którzy się tu kąpią.




Missisipi, USA

 Za zanieczyszczenie tej płynącej przez 10 stanów USA rzeki - matki wszystkich innych rzek Ameryki - odpowiedzialna jest kolejna bezmyślna działalność człowieka - wydobycie ropy. Odbywa to się konkretnie w Zatoce Meksykańskiej - ,,strefie śmierci". Nie występują w niej żadne organizmy wodne - ze względu na zanieczyszczenia i niskie stężenie tlenu. Czyni to z Missisipi wyjątkowo trujący ściek.


,,Gryzące opary ropy, oleju i asfaltu paliły płuca. Wszędzie w zasięgu wzroku kobaltowobłękitne głębiny zatoki pokryte były brązowawoczerwonymi plamami. Joye wróciła do kabiny zamyślona. – Przypadek Deepwater Horizon jest konsekwencją globalnego uzależnienia od ropy – powiedziała. – Takie wypadki są nieuniknione, bo wiercimy w coraz głębszych akwenach. Prowadzimy niebezpieczną grę. Jeśli to nie jest sygnał, by przestawić się na zieloną energię, to ja nie wiem, co by to mogło być.’’



Wuhan, Chiny



I moje ulubiona! Bellandur, Indie.

Na powierzchni wody unosi się piana, która co jakiś czas ulega samozapłonowi. Dodam, że miasto Bellandur zamieszkuje 9 mln ludzi. Podczas dużych opadów deszczu, lub silnych wiatrów, piana wylewa się na drogę, a niewyobrażalny smród wypełnia powietrze. W płomieniach co jakiś czas stają znajdujące się w wodzie tłuszcze, oleje i detergenty. Pokrywająca jezioro piana to efekt toksyn - amoniaku i fosforanów - oraz bardzo małej zawartości tlenu. Przez ostatnie lata do zbiornika wpuszczano odpady chemiczne.

Dodatkowo jezioro stało się głównym miejskim śmietnikiem. Z różnych części miasta wpływają do niego również inne odpady, nawet te ekstremalnie zanieczyszczone.

Zwróćcie uwagę na to, że ci dwaj młodzieńcy zasłaniają drogi oddechowe chustkami.



Rzeka krwi.

11 listopada w Końskowoli rzeźnie wypuściły krew zabitych zwierząt rzeką, która jest dopływem Kurówki, która z kolei wpada do wisły. Niesie to ryzyko skażenia ziem gruntowych, nie mówiąc już o smrodzie krwi.

Jest to jeden z efektów przemysłu mięsnego.





Na dziś to tyle. Myślę, że i tak przygnębiająco, jak na tylko dwa z tylu tematów.W razie wątpliwości podam konkretne źródła.
W razie zainteresowania się którymś z zagadnień poruszonych w temacie wody, chętnie rozwinę temat w oddzielnym poście.

Ponownie Indonezja

Na pocieszenie (a może raczej na dobicie?) dodam zdjęcie tego, czym te rzeki i jeziora mogły by być.



Miłego dnia.

Następny post.