Skoro dotrwałam do drugiego posta (napisałam go na początku lipca, poprawiłam pod koniec, a udostępniam teraz - cóż...), to trzeba was zanudzić podstawami tego co wielbię. Innymi słowy - ubrania! Ale stare, oczywiście. Bardzo stare, albowiem sprzed 216 lat. Wiem, że jest wiele, wiele, ambitniejszych i bardziej profesjonalnych blogów, gdzie wszystko o ubiorze z tamtych czasów można przeczytać (np. Buduar Porcelany ), ale chciałabym żeby osoby, które tu się zapodzieją, miały wszystko pod nosem. No i też chcę mieć przyjemność pisania o tym, na czym się jako-tako znam. W dodatku uznałam, że poza opisem, narysuję moje postaci w ,,podręcznikowych" sukniach z różnych dekad. Wiem, że jest cała masa obrazów czy rycin z żurnali, ale z tym mam więcej zabawy i mam przymus by więcej rysować, co ostatnio zaniedbałam. I taki był plan, ale nigdzie, dosłownie nigdzie nie mogłam wskanować moich dzieł! Są na formacie A3, więc udałam się do punktu ksero, ale te skany to kpina. Okropnie blade... Więc muszę zrezygnować.
Teoretycznie dekad w XIX wieku, jak wiadomo, jest dziesięć, stylów nieco mniej. Jednakże po obejrzeniu magazynów modowych z różnych lat, podzieliłam sobie rodzaje sukien na większą ilość, nawet jeśli teoretycznie reprezentowały ten sam styl. Jestem perfekcjonistką - jak coś robię, to musi być zrobione ,,profesjonalnie'' (ale na moje siły, oczywiście), dlatego też nie mogłam wrzucić do jednego stylu sukienek, które bądź co bądź, się różnią. Sądzę, że nikogo to nie boli, a będzie bardziej szczegółowo.
Historia moich postaci ciągnie się niemalże przez cały XIX wiek, dodatkowo każda z nich ma indywidualnych sposób ubierania się, dlatego rysowanie sukien pod ich gust, które jednocześnie by odpowiednio reprezentowały dany styl, było dla mnie nie lada przyjemnością i bardzo chciałabym pokazać efekt, ale nie chcę już zwlekać kolejne kwartały.
Zaczniemy, jak zapewne można się domyśleć, od stylu empire. Górował on w czasach napoleońskich, choć ponoć to on go zakończył, mówiąc iż suknie w tym stylu za wiele odsłaniają (I w sumie fakt, jednak bardziej zasłonięte suknie weszły do mody po jego śmierci, co za niefart). Jako że w czasach, gdy nie interesowałam się historią pod względem wydarzeń, nie wiedziałam, że Napoleon był cesarzem, a co dopiero kiedy rządził, podpowiem, że był to sam początek wieku, który tak ubóstwiam. Pierwszą władzę objął w roku 1799 a pierwsze pięć lat jego rządów nazywa się ,,konsulatem" (na zawsze to zapamiętam, albowiem pomyliłam to na sprawdzianie z ,,dyrektoriatem" co pogrążyło moje szansy na ocenę celującą). Po minięciu ów czasu - w 1804 roku - został cesarzem Francji. Teoretycznie abdykował po dziesięciu latach, jednakże ostateczny jego upadek odbył się pod słynnym Waterloo w 1815 roku. Mimo to styl ,,napoleoński'' wyszedł z mody całkiem, dopiero w następnej dekadzie i to po śmierci Napoelona.
Tak jak wspomniałam, w tym niesamowicie nudnym wywodzie, zacznę od stylu empire, a konkretniej od lat 1800-1812 (styl jako taki, wszedł około 1797 roku, ale taki okrągły ,początek' bardziej mi się podoba, no i nieco się różnił ten wcześniejszy)
Skoro macie więc tę możliwość przestudiowania strojów tej damy, ja pozwolę sobie na dokładniejsze opisanie tego, co ma, lub co by mogła mieć na sobie, posługując się innymi rysunkami rycinami/obrazami (*cry*)
Jak widzicie styl ten odznacza się maksymalną prostotą - w końcu wzorowany był na antyku. Więc przelećmy po jej stroju od góry do dołu wyszukując charakterystycznych cech.
-Zacznijmy od głowy. Popularne były wtedy drobne, dziecinne loczki. Ozdoby były równie lekkie i subtelne co cały strój - opaski, diademy i specyficzne turbany najczęściej przyozdobione piórem i czepeczki/budki (ang - ,,bonnet''). Fryzury nie były jakieś szalenie wymyślne - zwłaszcza w porównaniu z tym co działo się na głowach pań z poprzedniego wieku... Po raz pierwszy kobiety odważyły się ściąć włosy. Oczywiście były też panie, które nie zaprzątały sobie głowy papilotami i nosiły włosy gładkie i proste. Na początku górowała fryzura a'la Tytus (i u kobiet i u mężczyzn), ale z czasem fryzury zrobiły się staranniejsze.
-Dekolt! W tym okresie nie widziano w nich nic złego, mniejszy lub większy, - ten drugi nie raz był tak bardzo wycięty, w każdym razie na rycinach, że widać było o wiele za dużo - okrągły, nieco przymarszczony, a na okazje przyozdobiony koronkami. Oczywiście występowały suknie bez niego albo z fichu (coś w rodzaju chustki na dekolt).
-Bufiaste rękawki. Bardzo pożądane. Znajdowały swoje miejsce nawet w sukniach z długim rękawkiem. Były bardzo zgrabne, a przede wszystkim nie nazbyt ogromne.
-Wysoki stan. Talia sukienek z tamtego okresu obowiązkowo musiała mieć miejsce tuż pod biustem. Jest to, według mnie, najbardziej specyficzna cecha, bo występuje w każdej sukni, jakie widziałam.
-Na powyższym obrazku tego nie widać, ale na dalszych na pewno to dojrzycie - chodzi o to, iż sukienka, z tyłu, miała specyficzne plisy, zaczynające się tam, gdzie była ,,talia'' sukienki i niekiedy sprawiające wrażenie ,,garbiku".
-Długość - tamtejsze sukienki były zwiewne, lejące się i długie - nie raz zakrywały stopy, lub układały się fałdami na nich.
-Tren. Jak wspomniałam były lekkie i eteryczne - dlatego nie mogło zabraknąć trenu. Był szczególnie modny przez pierwsze 5 lat. W okolicach roku 1805 coraz częściej pojawiały się suknie bez trenu, jednakże nie były one zasadą.
-Mała ilość ozdób - ale o tym wspomniałam na samym początku. Tak jak na początku wieku nie było ich praktycznie wcale, tak, wraz z czasem, zaczęło pojawiać się ich coraz więcej. Dlatego obrałam rok 1812 za punkt zwrotny. Wtedy w tym stylu zaczęły pojawiać się rzeczy sprzeczne, z tym, co napisałam, jak element delikatnego rozkloszowania. Ale o tym w następnym poście.
-Gładki materiał/delikatne wzory. Jeżeli wzory, to najczęściej związane z antykiem - szlak złotych liści, haftowane kwiaty czy liście wawrzynu, girlandy, palmety...
-Nieodłączny szal. Moda nie grzała, więc by zakryć roznegliżowane ramiona damy decydowały się na szale - najbardziej pożądane były kaszmirowe.
-Rękawiczki. Na co dzień krótkie, do opery nieco za łokieć, a na bale jak najdłuższe.
-Krótkie, że tak powiem, kurteczki-żakieciki. Kończące się pod biustem, ale grzejące łapki. Ewidentnie inspirowane motywem militarnym. Noszą nazwę ,,spencer".
-Nawet płaszcze kończyły się pod biustem. Taki regencyjny bajer nazywał się ,,redingot''.
-Torebki, w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów, były malutkie. Okrągłe, na sznureczku, zazwyczaj nim ściągane - sama taką mam.
-Wachlarzyk, balowy niezbędnik. Najczęściej zdobionym motywami rzymskimi/greckimi. Poza funkcją chłodzącą i ozdobną miał też własny język, o którym pisała Porcelana.
-Jeśli chodzi o buty, to były to przede wszystkim baletki. Skórzane, satynowe.. Ale oczywiście nie tylko, na podróż wkładano coś dłuższego i porządniejszego.

Były proste, to fakt, ale nie były tylko kawałkiem prostego materiału! I one miały ozdoby. Podam dwa przykłady urozmaiceń. Można było na przykład taką suknie wzbogacić o:
Tunikę - czasem prostą, czasem asymetryczną, krótszą, dłuższą, otwartą z przodu, lub gładką, wzorzystą lub nie - wszystko zależało od gustu danej damy. Czasem była w takim samym kolorze jak cała suknia, czasem się wyróżniała.
Ja postawiłam na dłuższą z tyłu i krótszą z przodu. Jak pewnie widzicie sukienka ta nie ma bufek - chciałam w ten sposób podkreślić, że nie były one żadnym obowiązkiem, a suknie z tamtych czasów były bardzo różnorodne (1800)
Otwarcie sukni - najczęściej z przodu, ale widziałam też bardziej oryginalne na przykład z boku, z jakąś fikuśną zakładką. Tu mamy w kształcie odwróconej litery ,,V'' z zakładeczką.(1801)
Wraz z biegiem lat ten, pozornie jeden styl, zmieniał się. W 1805 roku, jak wspomniałam, zaczęły pojawiać się suknie bez trenu, jednak nie była to trwała tendencja. Z kolei w 1810 roku pojawia się gdzieniegdzie delikatne rozkloszowanie, a niektórzy projektanci zaczynają lansować suknie nieco krótsze - do kostek (to można dojrzeć już parę lat wcześniej). Brak trenu jest coraz powszechniejszy (ale nie wszechobecny, widziałam parę sukienek datowanych na ten rok z trenem)
Złote zdobienia ewidentnie nawiązują do antyku, tak samo diadem.
W przeciwieństwie do tego co się wydaje, damy tamtych czasów nie były uwolnione od wielu warstw. Przeczytać o tym możecie w świetnie zrobionym i ciekawym poście Porcelany wzbogaconym o wiele zdjęć. Mówię o tym stylu, że tak powiem stereotypowo i ogólnikowo. Było wiele sukien bez bufek, sukienki spacerowe nie miały dekoltu ani krótkich rękawków - tak samo jak suknie do opery. Te na bale często nie miały trenu (gdy już miały był on podpinany) i często składały się z dwóch warstw.
Dlatego polecam z całego serduszka blog Pani Asi, w którym szczegółowo opisuje poszczególne rodzaje strojów z całej epoki regencyjnej. Ja o pozostałej jej części napiszę w następnym poście.
Toaleta jak nic balowa - dekolt przyozdobiony, suknia bez trenu a rękawiczki długie (1808 rok)
Wspomniany empire'owy płaszcz - redingote.
A tutaj spencerki. Widać też drobną torebeczkę. (stawiałabym na rok 1811-12)
Duma i uprzedzenie (1995). Widzimy spencer oraz bonnety.
Przykład balowych sukienek z wspomnianymi przeze mnie turbanami. (rok 1801 i 1805)
Styl baaaaardzo mi się podoba. Szczególnie urzeka mnie to, że ubrania są takie lejące się, no i bardzo lubię treny. Nie mam mu nic do zarzucenia - no może czasem przyduże dekolty - jest bardzo przyjemny i lekki.
Teraz mamy ( mieliśmy) straszne upały i przyznam, że moje stylizacje imitujące ten styl nadają się idealnie na taką pogodę. Nie noszę tej całej bielizny, którą prezentuje Pani Porcelana (przede wszystkim dlatego, że zwyczajnie tych bajerów nie mam), poza halką - ale halkę noszę zawsze i wszędzie - i czasem gorsetem w stylu lat 50, więc łapki nie grzeją się pod rękawkami i mogę sobie pozwolić na odsłonięcie obojczyków, a długa suknia idealnie osłania i izoluje nogi od słońca. No i mogę nosić balerinki.
Stylizacji, podkreślam stylizacji, w tym stylu mam 5, z czego dwie przypominają już późniejsze empire.
Zdjęcia mam tylko
Ta dziecinna buzieńka, po tym nadętym wywodzie wygląda cudnie.
Mam nawet pseudo-spencer!
Typowa ja.
Bucik należy do nadobnej Celestyny
Co do czerwonej kiecki -
Kapelusz: Taobao
Parasolka: Taobao
Bluzka: Terranova (kupiona lata temu)
Sukienka: Lumpeks
Halka (ta ciemna falbanka na dole): Spódnica od sari kupionego w Londynie.
Butki, które niezbyt widać: Deichman.
Szal: Lumpeks
Turkusowa -
Kapelusz: ten sam
Bluzka: Lumpeks
Sukienka: Lumpeks
Butki: te same
Naszyjnik: Prezent
Butki: te same
Naszyjnik: Prezent
Narzutka: Buchnięta mamie
A teraz trochę moich ulubionych sukienek regencyjnych, których obecnością w szafie bym nie pogardziła.
Śliczna, klasyczna i balowa.
Śliczny wzór, również opisana jako balowa.
Vittorio Regiani - uwielbiam gościa. Konkretnie chodzi mi o suknie z lewej, ale tą po prawej też bym nie pogardziła.
Balowa, rok 1808, jeśli mnie pamięć nie myli.
Urzekło mnie moje ulubione połączenie - fioletu i bieli. Sukienka co prawda z 1797, ale nie mogłam o niej nie wspomnieć.
A ta sukienka jest uszyta przez prześliczną i sadzę, że po ilościach w jakich się pojawia w moim wywodzie, wręcz słynną, Porcelanę. Więcej zdjęć w załączniku.
Chyba moja ulubiona - francuska, 1805-1810
Śliczny zestaw z 1810 roku. Widać wspomnianą przeze mnie imitację krótkiego rękawka.
Ciekawostki:
-Duży wpływ na modę miała kampania Napoleona w Egipcie - weszły wtedy do mody strusie pióra oraz motywy egipskie.
-Przyozdobione złotem, czarne stroje noszono nie tylko w czasie żałoby, ale również na wielkie uroczystości.
-W pierwszych latach XIX wieku niektóre kobiety zamiast podchwycić nową modę, wolały zasuwać w strojach męskich. Pod karą grzywny zakazał tego dopiero Napoleon w roku 1805.
-Nieskromną biżuterię wypadało nosić tylko na dworze samego cesarza, który miał lśnić.
-Materiałem tej epoki jest zdecydowanie muślin. ,,[...] muślin zawsze się przyda na to czy na owo. [...] słyszałem to od siostry ze czterdzieści razy" - Opactwo Northanger, Jane Austen.
-Na samym początku styl był ten niezwykle kontrowersyjny. Pierwsze suknie w tym stylu bywały półprzezroczyste, a najmodniejsze nie miały rękawków - materiał na piersi był drapowany, jak toga, i upinany na ramionach ozdobnymi klamrami. Te hulaszcze zapędy zatrzymał Napoleon.
Dziękuję, dziękuję, do widzenia.
Nie jestem pewna czy linki działają, więc dodam również tutaj!
Mowa wachlarza - http://buduar-porcelany.blogspot.com/2012/10/co-wam-wachlarz-powie-drodzy-panowie.html
Bielizna krok po kroku - http://buduar-porcelany.blogspot.com/2015/08/ubieramy-sie-w-latach-1810.html
Sukienka Porcelany - http://buduar-porcelany.blogspot.com/2015/10/wszystkie-radosci-i-smutki-amelii_12.html
Blog Pani Asi - http://kostiumeria.blogspot.com/p/krotk.html
Bardzo ciekawy wpis, a Twoje stylizacje prześliczne!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Trzeci postaram się zamieścić trochę szybciej, haha.
UsuńPrzeglądnęłam Twój blog i instargama. Masz niesamowity i oryginalny styl. Podoba mi sie jak interpretujesz modę historyczną po swojemu. Szacun ziom i oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńDziękuję <3!
Usuń;
OdpowiedzUsuńWtedy dominowały długie suknie. W dzisiejszych czasach jest dużo większy wybór i dowolność stylów. To samo jeśli o buty chodzi. Nawet warto przeglądać oferty sklepów internetowych https://butymodne.pl/espinto-na-obcasie-p144.f134.html , ponieważ ich oferta jest bardzo ciekawa i różnorodna. Też chyba na więcej przecen można liczyć, a zawsze to oszczędność.
OdpowiedzUsuńciekawy zdjęcia i wiele ciekawostek!
OdpowiedzUsuńratujesz mi życie xD
OdpowiedzUsuń