Tematów dużo, ale wszystkie się w jakiś sposób ze sobą łączą, a posty staram się utrzymywać tak, by się dopełniały i do siebie pasowały.
Posty:
Poprzedni
Spis postów
Jak ludzie rozregulowują ekosystem.
Czym jest ekosystem? Jest terminem wieloznacznym, jednak ja mam na myśli tylko jedno - relację wszystkich organizmów w danym środowisku.
Wycinanie lasów i masowe polowania na wszelką zwierzynę rozregulowują ekosystem - giną bezpowrotnie gatunki zwierząt, roślin. Dlatego często broni się myśliwych mówiąc, że muszą regulować populację zwierząt. Jest to argument o tyle nietrafny, że ci sami myśliwy, którzy zabijanie dzików tłumaczą ich za dużą populacją, chcą możliwości polowania na wilki, które są ich naturalnymi wrogami. Czym to argumentują? Za małą populacją dzika.
A czy faktycznie nadeszłaby apokalipsa bez polowań? Dziki magicznie wybiłyby łosie i żubry?Sprawdźmy od strony praktycznej, bo tak się składa, że jest miejsce, gdzie owe się nie odbywają. Zakaz wprowadzono w latach 70 w kantonie genewskim. I co? Fauna tam jest niesamowicie różnorodna, nie nadeszła masowa ekstynkcja gatunków, ani zwierzęta nie przejęły tam władzy.
No i jakim cudem ludzie, którzy mylą dziki z końmi i ludźmi, mają rozróżnić silniejszego osobnika od słabszego? Ale to już tak ironicznie.
Dodatkowo zimą myśliwi dokarmiają zwierzęta, mimo iż zima dla niektórych z nich jest jedynym naturalnym wrogiem (ze względu na brak dużych drapieżników wybitych przez ludzi). Dodatkowo nie raz czytałam o tym, że hodują niezagrożone zwierzęta, by zwiększyć ich populacje w lesie, by było do czego strzelać (jednak nie dam głowy czy ów źródło było wiarygodne)
Straty rolników? Właściwie jedynymi zwierzętami, które szkodzą są dziki, które przychodzą na pola między innymi dlatego, że są przyzwyczajone (przez dokarmianie) do takiego pożywienia. A poza tym dziki są własnością państwa i to ono powinno wypłacać za ów szkody odszkodowania. Myśliwi z własnej woli przejęli ten obowiązek.
A co do ekologiczności i etyczności dziczyzny to też nie do końca - znajduje się w nim ołów, o czym zaraz będzie mowa, a ogromny procent zwierząt nie umiera od strzału i umiera długo i w męczarniach (są nawet poradniki dla myśliwych, jak z pomocą kawałków znalezionych ciał, płuc tropić uciekiniera)
W Polsce dodatkowo legalne są norowania, które polegają krótko mówiąc na zabijaniu całej rodziny, poprzez wygonienie jej z nory z pomocą psa i zabiciu. Szczeniętom rozgniata się głowy kolbą lub butem, co można zaobserwować nawet na tym zdjęciu.
Regulowaniem w razie epidemii, chorób zajmuje się leśnik. No i z tylu leśników ile miałam okazję poznać, to większość z nich delikatnie mówiąc jechała po myśliwych, którzy to sobie ambony na granicy dwóch parków krajobrazowych ustawiają.
Jeżeli kogoś interesuje rozwinięcie tematu myślistwa i świadomości zwierząt, to polecam ten post (żeby go przeczytać trzeba się zarejestrować, ale to nie kosztuje ani nic):
KLIK
Polecam również ten post:
KLIK
A co z tym ołowiem?
,,Kula pędzi niemal trzy razy szybciej od dźwięku. Gdy trafia w zwierzę ołowiany pocisk rozpada się na setki fragmentów, które głęboko wbijają się w ciało. Tym okrutnym sposobem ołów z myśliwskiej amunicji dostaje się do środowiska, zatruwa ludzi i zwierzęta.
Jego toksyczne właściwości znane były już w starożytności, a ołowicę, czyli ciężkie zatrucie ołowiem, opisano w XIX wieku. Ten metal poważnie uszkadza układ nerwowy, zaburza pracę enzymów, może wywoływać nadciśnienie, obniża odporność oraz płodność, przypuszcza się, że jest też rakotwórczy. Dlatego jest wycofywany z naszego życia. Nie ma go już w farbach i benzynie, a akumulatory są utylizowane w wyspecjalizowanych zakładach.
Tylko jedna grupa ludzi szasta ołowiem na prawo i lewo, nie przejmując się tym, jaki ma on wpływ na środowisko i zdrowie. To ,,kochający przyrodę i zwierzęta’’ myśliwi. I są to ilości ogromne. Szacuje się, że w samej tylko Unii Europejskiej wystrzeliwują co roku blisko 40 tys. ton ołowiu. W Polsce rocznie pozostawiają w lasach od 400 do 600 ton tego metalu. Więcej niż cały nasz przemysł.
Ma to wpływ nie tylko na ludzi, ale też na zwierzęta. Kondory żywią się zwierzętami, które padają w polowaniach, albo wnętrznościami, które myśliwi pozostawiają po wypatroszeniu ofiar. Ołów z kul, który zjadają wraz z mięsem, rozpuszcza się w żołądku i trafia do ich krwi. Kondory znowu są odławiane, badane na poziom ołowiu we krwi i odtruwane. Ale prawdopodobnie to nie wystarczy, aby uratować gatunek. Tony ołowianych śrucin lądują w jeziorach i w glebie. Szczególnie groźne są w wodzie, gdzie ulegają powolnej dekompozycji.'' - Adam Wajrak
Dodam, że populacja kondorów spadła na początku XX wieku, gdyż strzelano w nie dla zabawy - łatwo trafić w tak ogromny cel.
No i tak jak wspomniałam, poza ryzykiem tasiemca (ryzyko zawsze jest, mimo badania) dziczyzna jest również toksyczna pod tym względem.
Ekstynkcja fauny i flory
Ekstynkcja czyli wymarcie gatunku w skali globalnej lub lokalnej.
Zniewolenie przez nas planety niesie konsekwencje nie tylko nieożywionym niewolnikom, takim jak lasy, morza i jaskinie, ale też roślinom i zwierzętom - różnorodności biologicznej.
Z Millennium Ecosystem Assessment Report z 2015 roku wynika, że 60% światowych ekosystemów jest zdegradowanych, Przed pojawieniem się człowieka występowała jedna ekstynkcja na 1000 lat, po jego pojawieniu się tempo tego zjawiska wzrosło. Od 1960 jest to 1000 gatunków rocznie (między 1600-1900 rokiem wyniosła 75.). Wyginięciem zagrożony jest co czwarty gatunek ssaków i co trzeci płazów. Jak twierdzi WWF: ,,Jesteśmy świadkami wymierania gatunków w najszybszym tempie od 65 milionów lat, czyli od czasów, kiedy wyginęły dinozaury’’ - powołują się na badania IUCN.
Przyczynia się do tego, jak na ironię, przemysł zwierzęcy.
Jak pisze ONZ:
„[…]
przemysłowa hodowla zwierząt przyczynia się w znacznej mierze do zaniku bioróżnorodności. […] Zwierzęta hodowlane stanowią obecnie około 20% masy wszystkich zwierząt lądowych, a 30% powierzchni, jaką obecnie zajmują, było kiedyś siedzibą dziko żyjących gatunków”. „
Conservation International zidentyfikowało na Ziemi 35 obszarów bioróżnorodności charakteryzujących się wyjątkowym bogactwem roślinności endemicznej i wysokim poziomem jej zagrożenia wyginięciem. Spośród nich 23 obszary ulegają degradacji z powodu przemysłowej hodowli zwierząt. Ze sporządzonej przez World Conservation Union (IUCN) Czerwonej Listy Gatunków Zagrożonych wynika, że obszary zamieszkiwane przez gatunki najbardziej zagrożone kurczą się z powodu ekspansji przemysłowej hodowli”.
Niektóre gatunki obecnie wybite/wybijane przez ludzi:
- Alka olbrzymia - Wyginęła w XIX wieku. Ostatni para została zatłuczona wiosłami dla ich ciał - miały zostać wypchane. Jaja rozdeptano.
- Zebra kwagga - XIX wiek. Odróżniała się brakiem pasków na zadzie i brązowo białym umaszczeniem. Niestety niejaki Lord Morton nie ocalił ich przed zagładą, mimo iż próbował. Obecnie istnieją zebry do nich bardzo podobne, stworzone z pomocą selekcji hodowlanej.
Obok Alka Olbrzymia
- Gołąb wędrowny - XX wiek. Przyczyną było polowanie dla mięsa i niszczenie siedlisk.
- Dodo - koniec XVII wieku. Oczy was nie mylą! Dodo żyły jeszcze 4 wieki temu. Wybito jest w roku 1685, zaraz po ich odkryciu. Były gatunkiem endemicznym.
- Wilk workowaty - niecałe 50 lat temu. Lata 70 XX wieku. Niesamowite stworzenie, torbacz, skakało do 3 m wzwyż. Po przybyciu europejczyków na Tasmanię został uznany za szkodnika i wytępiony.
- Krowa Morska Stellera. Jeden z moich ulubionych przypadków po prostu. Odkryta w 1741 roku. Wybita w 27 lat. Widać i tamci ludzie mieli tę niesamowitą umiejętność.
- Tur - XVII wiek. Przyczyną było niszczenie siedlisk i polowania.
- Heteralocha - poza niszczeniem siedlisk były masowo odławiane w celu wypchania, ze względu na niezwykły dymorfizm płciowy. Koniec XIX wieku.
- Aligator Chiński - pozostało około 200 osobników.
- Świergotka rajska - wyginęła ze względu na odławianie kolekcjonerskie, niszczenie siedlisk i wprowadzenie niewystępujący w jej naturalnym środowisku drapieżników,
- Mniszka karaibska zwana morskim wilkiem - zagładę przyniósł jej łagodny charakter i ufność wobec ludzi. Pod koniec żywotu gatunku ludzie zaczęli je łapać i zabijać jako przedmioty na wystawy.
- Nosorożec biały - 2015 rok. Wybity przez ludzi - dla trofeum i rogów.
- Tygrys - pozostało ok. 3200 sztuk. Zabijany dla futer, zębów i trofeów. Umiera również przez niszczenie lasów.
- Tygrys Chiński - 60 sztuk w niewoli.
- Tygrys Kaspijski - 1970 rok.
- Tygrys Jawajski - 1980 rok.
- Tarpan - dziki koń. Niemalże wyginął w XX wieku. Obecnie ostatnie ocalałe sztuki są trzymane i badane przez naukowców. W sposób etyczny, z poszanowaniem ich potrzeb.
- Nielot Moa - XV wiek. Wybity przez polowania.
- Orzeł Haasta - XVI wiek. Wyginął ze względu na brak swojego głównego pożywienia, jakim były Moa. Rozpiętość jego skrzydeł osiągała 3 metry a waga 18 kg.
Biorąc pod uwagę, że Moa miały przeciętnie około 3 metrów wzrostu, proszę sobie wyobrazić jak ogromny był ten orzeł w stosunku do ludzi, którzy sięgali tym nielotom do szyi. Haasta słynęły również z tego jakim były zagrożeniem dla ludzi.
- Mamutak - ważący pół tony ptak o wzroście 3 metrów.
Moa tutaj oznaczona jest numerem 6, a Mamutak 3. Pokazane są średnie wzrosty tych ptaków, jednak bywały również większe okazy.
- Antylopa niebieska - 1800 rok.
- Japońska Wydrza Rzeczna - 2012
- Niedźwiedź polarny - pozostało kilka tys. sztuk.
- Panda Wielka - 1700 sztuk.
- Goryl Górski - niewiele ponad 700 osobników.
To jest tylko niewielka, maciupeńka część zwierząt, do których zagłady doprowadziliśmy. Już nawet nie wymieniałam dziesiątek podgatunków. Należy jednak pamiętać, że my się nie ograniczamy i niszczymy też rośliny. Bezpowrotnie zniszczyliśmy: wilczomlecz, australijskie krasnorosty, Achyranthes atollensis, endemiczną Myrcię, 24 ramienną rozgwiazdę...
Zagłada jednego gatunku rośliny pociąga za sobą ekstynkcję około 15 gatunków zwierząt, powiązanych wzajemnie siecią relacji biocenotycznych.
Słonie zabijano i zabija się dla kości, krokodyle i inne duże gady dla skóry, a ptaki dostarczają ozdobne pióra - na przykład wspomniana przeze mnie biała czapla, którą mocno wytępiono ze względu na urodę. Z różnych źródeł wynika, że na ziemi żyje co najmniej 6-10 mln. gatunków żywych organizmów jak rośliny czy zwierzęta. Opisane i sklasyfikowane zostało około. półtora miliona. Większość tych gatunków pewnie nigdy nie poznamy - zniszczymy je przed zidentyfikowaniem. Wiele pewnie już zabiliśmy, jeszcze przed poznaniem.
W imię estetyczności czy raczej luksusu porzucamy etykę. Nawet najpiękniejsza rzecz nie będzie prawdziwie piękna, jeśli powstała w cierpieniu. Trudno odłączyć część ciała od skojarzenia z tym, że było ono żywe. Ten ogon przypięty do plecaka kiedyś merdał i jeżył się.
Nie raz czuję to w wypadku budynków, zamków, dla których umierali niewolnicy, lub były okupione masowym cierpieniem.
Czyli jak możemy wyliczyć przetrwanie uniemożliwiają im : zanieczyszczenia środowiska, niszczenie siedlisk oraz polowania, które są jedną z największych przyczyn
Kiedyś człowiek zabijał bo musiał - inaczej by zginął. Rozwijał się - polowania przychodziły mu coraz łatwiej i szybciej. Zaczęliśmy hodować rośliny, więc zabite zwierzęta starczały na dłużej. Dzięki obróbce termicznej, która zwiększyła kaloryczność potraw mogliśmy zrezygnować z ciągłych polowań. Do tego udomowiliśmy wiele zwierząt, dzięki czemu mogły nam dostarczać jajek, czy bezcennej w mroźniejszych miejscach wełny. Człowiek dalej się rozwijał - zaczęto sprowadzać warzywa i owoce z innych części świata, tworzono coraz lepsze i trwalsze materiały. Jednak mimo to nie przestawał zabijać - wprost przeciwnie, robił to coraz częściej i na większą skalę i dla większych fanaberii. Zostaliśmy najbardziej krwiożerczymi zwierzętami, postrachem całego ekosystemu. Nie mamy już turów ani Dodo. Niedługo zabraknie kolejnych - wiele z nich żyje tylko dzięki surowym zakazom.
Zostaną tylko obrazkami na kartkach, cieniem natury, która pozwoliła nam istnieć, a której nie umiemy uszanować.
Dzisiaj człowiek nie musiałby zabijać zwierząt, ponieważ dzięki nowym technologiom jest w stanie wytwarzać wszystkie te składniki, których dotychczas dostarczały organizmy zwierząt. Ba, nie musiałby nawet korzystać z tych bezkrwawych zwierzęcych darów, jak wełna czy jajka.
Czemu jednak nadal robi tę ,,brudną robotę", wybiera życie pełne przemocy? Dobre pytanie.
Właściwie nie musiał tego robić od dawna, w końcu Leonardo Da Vinci już w renesansie zrezygnował z zabijania zwierząt. Mięsa nie jadł, a nosił tylko wełnę (która wtedy była pozyskiwana etycznie) i len. Pokazuje to tylko jak banalnie przyszłoby to nam dziś - w końcu Leonardo nie mógł się wybrać do marketu po ryżowy stek.
Nicki Minaj w futrze i butach z węży.
Foki są masowo i krwawo zabijane dla futra. Tak jak wspomniałam, są bardzo ufne. Nie lękają się ludzi, a to największy błąd jaki można popełnić. Do tego na lądzie są powolne i niezgrabne, nie uciekną przed pałką, którą zadaje się im śmierć. Niektóre gatunki wyginęły, niektóre występują bardzo rzadko.
Wielu gatunków zwierząt zabito lub zabija się właśnie dla tego - dla żądzy posiadania ich futer. Najczęściej nosi się futra: morek, lisów, kun, szopów czy szynszyli. Są to również zwierzęta właśnie po to hodowane, o czym napisałam oddzielny post
TUTAJ.
Inne, takie jak wielkie koty: lamparty i jego podgatunki, oceloty, jaguary, gepardy, tygrysy są bezustannie zabijane, mimo ścisłej ich ochrony. Pomimo Konwencji Waszyngtońskiej którą podpisało większość krajów, a która zabrania handlu futrami, handel ten nadal istnieje i jest jednym z najbardziej dochodowych - zaraz po handlu bronią i narkotykami.
Niestety mimo tego zakazu nie wyciąga się konsekwencji wobec osób, które noszą futra egzotycznych zwierząt, np:
Kardashianowie, zwłaszcza Kim i jej mąż, który ma wręcz świra na ich punkcie, czy wspomniana Nicki Minaj.
W futrze z geparda (wydaje mi się, że z królewskiego sądząc po dużych cętkach, ale mogę się mylić), Dziecko ma na sobie lisy.
Kendal Jenner w futrze rysia (w Polsce mamy ich 40)
Wiedzą Państwo, że więcej tygrysów żyje na fermach niż na wolności? Szacuje się, że na (nielegalnych oczywiście) fermach tygrysów, które wyglądają jak te lisów czy norek, żyje ich około 5 tysięcy.
Jest wiele pobudek do zabijania zwierząt, jednak niewątpliwie najbardziej bezsensowne jest zabijanie dla trofeum. Do tego smutne, bo świadczy o tym jacy są ludzie.
,,Safari" polega własnie na zabiciu jak najokazalszych zwierząt dla ich głowy czy poroża, a czasem tylko dla zdjęcia.
,,
Pytam ludzi dlaczego mają na ścianach głowy jeleni. Zawsze odpowiadają, że to takie piękne zwierzęta. Uważam, że moja mama jest piękna, jednak na ścianie mam jej zdjęcia" - Ellen DeGeneres.
Chyba nie ma nic obrzydliwszego niż zdjęcia z polowań na te gady. Wsadzenie patyka w ich pyski, by pokazać jak potężne stworzyła je natura, jest tak ohydnym brakiem jakiegokolwiek szacunku, że aż mną trzęsie.
Przyczyną obłędnych polowań na aligatory i krokodyle jest ich skóra. Są również w tym celu hodowane.
Gehenna bizonów zaczęła się wraz z przybyciem ,,cywilizacji". Indianie nie stanowili dla nich zagrożenia, zabijali tyle, ile musieli. Jednak europejczycy, jak to postępowi ludzie, urządzili sobie z ich zabijania makabryczną rozrywkę. Jadąc pociągiem strzelali do całych stad z karabinu, tylko po to by upadły, a ich mięso zgniło. Jeden z traperów chwalił się, że w ciągu półtora roku zabił ich 4,5 tysiąca.
Dzisiaj pozostało bizonów około 40 tysięcy. Nadal są celem myśliwych.
Wraz z całą swoją siłą i odwagą, ten oto osobnik alfa, dzielnie pociągnął za spust z wielu metrów. To zasługa tych bicków, ale zdaje mi się, że powinny być raczej na palcach?
Kolejnymi ofiarami, które niedługo znikną z naszych mórz są walenie. Mimo ciągłych apeli, czy petycji, które osobiście podpisywałam, intensywnie się na nie poluje. Dzięki temu niedługo, choćby wielorybów, się pozbędziemy. Na amen.
Skoro jesteśmy już przy oceanach, to warto wspomnieć o zjawisku, które obecnie występuje czyli o
ODRYBIANIU MÓRZ
Ile zabijamy ryb rocznie? Cóż, tych zwierząt nie liczy się na sztuki tylko na tony. W tonach jest to 100 milionów ryb. Z doświadczenia wiem, że takie liczby nie robią wrażenia - mało kto umie sobie uświadomić, że 100 milionów ton należy pomnożyć nawet kilkaset razy żeby wyszły sztuki i jak ogromnie nadwyręża to środowisko.
Dlatego myślę, że większe wrażenie zrobi to, że 11 z 15 najważniejszych obszarów połowów na świecie upada. 60% najczęściej odławianych ryb jest nadmiernie eksploatowana. Mamy już ponad 400 martwych stref, będących konsekwencją połowów oraz zanieczyszczeń pochodzących przede wszystkim z terenów, na których hoduje się zwierzęta na mięso i mleko. W ciągu ostatnich 50 lat ludzie przyczynili się, bezpośrednio i pośrednio, do wyginięcia 90% populacji większych ryb, min. tuńczyków, łososi, płaszczek.
Pośrednio - czyli jak? Poza śmieciami czy zanieczyszczeniami chodzi tu też o ofiary połowów komercyjnych. Gdy ryby są łowione rozkłada się ogromne sieci nawet na kilka kilometrów. Nie jest możliwe, żeby złapać tylko to co chcemy, dlatego w sieci łowimy również delfiny, małe wieloryby, kałamarnice, foki, wspomniane płaszczki, rekiny czy żółwie morskie. Odławione skorupiaki, małże i wymienione stworzenia morskie wyciągane są z sieci martwe lub umierające. Warto też wspomnieć, że wszystkie istniejące gatunki żółwi morskich są zagrożone (jest ich siedem).
Szacuje się, że jeśli nie zmienimy diety to do 2045 zobaczymy oceany bez ryb.
Są one zaraz po kurach, najbardziej eksploatowanymi zwierzętami. Z jakiegoś powodu ludzie uważają je za jakieś podzwierzęta i nawet niektórzy wegetarianie uważają, że przecież mogą je jeść (co jest stwierdzeniem nie tylko nieprawdziwym, ale też błędnym - w końcu nie chodzi o to, że wegetarianie czegoś nie mogą jeść, chodzi o to, że tego nie chcą. W każdym razie tak zawsze myślałam - oczywiście jeżeli mowa tu o aspektach innych niż zdrowotne).
Dodatkowo kiedy mamy limity połowowe (czyli złowić można tylko x ton jakiegoś gatunku) niczym niezwykłym nie jest wyrzucenie złowionych ryb niechcianego gatunku z powrotem do oceanu, a pozostawianie tylko tych, na które limit nie przekroczono. Rzadko kiedy wyrzuconym rybom udaje się przetrwać. Z badań wynika że ilość ryb wyrzucanych z powrotem do oceanu wynosi nie mniej niż 30% wszystkich poławianych ryb.

Jeżeli dynamika ekstynkcji gwałtownie nie spadnie, szacuje się, że pod koniec wieku wzrośnie do 40 tysięcy gatunków rocznie.