wtorek, 25 października 2016

Dlaczego futro jest takie tanie.

Nie, nie łapcie się za głowę - futro jest wyjątkowo tanie, jak na jego pochodzenie.
Dlaczego?
Zwierzęta na futro hoduje się 6-8 miesięcy (poziom rozwoju równy ludzkim 8 latkom), na jedno futro potrzeba ok. 200 norek/20 lisów.
Czy według Państwa 13 tysięcy złotych(a nawet mniej - podałam największą cenę, na jaką się natknęłam) wystarczy na utrzymaniu godnie 200 norek przez ponad pół roku?
Należy tu przyjrzeć się samemu gatunkowi, dajmy na to norka -


Czy naprawdę kogokolwiek stać na utworzenie ogromnego zoo dla miliona norek, tylko po to, by potem je zabić i sprzedać za tak niską cenę od 200 sztuk? Zwłaszcza, że do uszycia futra nie potrzeba tylko ciał, potrzeba też wykonawcy - dodatkowa cena.

Następnie, lis -

Nie muszę chyba tego komentować?
A to tylko dwa gatunki zabijane na futra. Pamiętać należy również, że to też malutkie szynszyle, króliki, szopy a nawet rysie.

Bodajże we Włoszech (poprawcie mnie jeśli się mylę) w prawie jest zapiska, mówiąca o tym, że hodowle norek, lisów, etc. mają być właśnie takie, by zapewnić wszystkie te potrzeby, czyli jak ogród zoologiczny. I zgadnijcie co? Nie ma tam ani jednej hodowli.

Wniosek:  Hodowle zwierząt na futro nie mogą być etyczne i zapewnić im odpowiednich warunków. To się zwyczajnie nie opłaca, nie pokrywa.

Więc jak to wygląda?
Na fermie norka żyje w klatce o wielkości 30x60 cm.
W klatce 45x90 cm umieszczane są nie raz 4 osobniki.
Nie ma samotności, nor, ani nurkowania.

Lisy żyją w klatach wielkości 1m kwadratowego.

I nie jest to żadne przesadzanie - wielkość tych klatek jest uregulowana prawnie.
I co tam jeszcze mamy ciekawego?

10% zwierząt nie dożywa uboju - umierają od chorób, ran albo od agresji innych osobników, albowiem życie w takiej ciasnocie doprowadza te zwierzęta do szaleństwa przez co wyżywają się na innych osobnikach.


Norki zabijane są poprzez zagazowanie, lisy razi się prądem analnie (przykłada się do nosa i w odbyt, po czym razi prądem - chodzi o to, by nie uszkodzić futra)

I teraz zadajmy sobie pytanie po co? Jest to bezcelowe i negatywne zjawisko albowiem :
-Takie fermy produkują niewyobrażalnie dużo gazów cieplarnianych, dodatkowo niepotrzebnie marnuje się na nie jedzenie, które mogliby zjeść ludzie.
-Często słychać o protestach wsi, nieopodal których takie miejsce się znajduje. Sąsiedztwo takiej fabryki to katorga - smród i muchy. Dodatkowo zanieczyszczają gleby, wodę, a uciekinierzy rozregulowują miejscowy ekosystem.
-Nie da się pracować zabijając bez uszczerbków na psychice. Czym ci ludzie sobie na to zasłużyli?
-Sztuczne futra dobrej jakości w niczym nie odbiegają od swoich oryginałów - oczywiście mowa o wyglądzie.
-Dodatkowo sztuczne futra są trwalsze - nie linieją w przeciwieństwie do tych naturalnych. Mogę o tym poświadczyć - dostałam kiedyś na święta płaszcz obszyty króliczym futrem, pochodził z lumpeksu i widać było, że większość tego futra zwyczajnie wypadła. Co gorsza nie raz obłazi nasze ubrania, a pozbywanie się tego jest uciążliwe.
-Futra sztuczne są zdecydowanie tańsze, nawet jeśli ściągamy je zza granicy w poszukiwaniu lepszej jakości.

Więc po co? Dlaczego?
Z mojej małej rozpiski wychodzi, że tylko i wyłącznie po to, by mieć świadomość, że mamy na sobie cudze ciała.
Nie przyjmuje, po prostu nie, do wiadomości argumentów, że to symbol statusu, bo jeżeli do zabijania używamy takich żałosnych argumentów, to takim sposobem można argumentować wszystko. Mi futra i skóry kojarzą się raczej z jaskiniowcami.
Bo jedna osoba nic nie zmieni? Gdyby tak było na świecie nie zachodziłyby żadne zmiany - zawsze zaczyna się od takiej jednej osoby/grupy. Każdy z nas jest cegiełką budującą lepszą przyszłość.
,,Nie wątp nigdy, że mała grupa troskliwych ludzi mogłaby zmienić świat. Tak naprawdę to jedyna rzecz, która go kiedykolwiek zmieniła." - Margaret Mead.

Argument, że ludzie od zawsze to robili również kuleje - idąc tym tokiem myślenia nadal powinniśmy siedzieć w jaskiniach. Dlaczego hodujemy rośliny? Ludzie od zawsze byli koczownikami, polowaliśmy i zbieraliśmy! Dlaczego używamy samochodów? Ludzie od zawsze poruszali się pieszo, ewentualnie konno! Dlaczego używamy komputerów, internetu, telefonów, sztućców, długopisów?
To się nazywa postęp. I o tyle o ile postęp nie jest wartością sam w sobie, tak w tym wypadku można wywnioskować, że owszem jest - oszczędza wielu krzywd dla zwierząt, ludzi i planety.
Ludzie kiedyś nie mieli wyboru. Teraz mamy i ten wybór będzie świadczył o nas. 

 A nie jest tajemnicą, że zabijanie dla przyjemności jest złe. Choć nie wiem dla kogo świadomość noszenia martwych ciał jest przyjemna.

Nawet jeżeli zwierzęta nie myślą w taki sposób jak my, nie oznacza to, że nie odczuwają emocji. A psowate czy łasicowate, czyli ssaki, są pod tym względem wyjątkowo rozwinięte - każdy kto interesuje się zwierzętami o tym wie.
Zwracam się w taki sposób jakby Państwo byli do zwierząt negatywnie nastawieni, ale większość ludzi jakich znam, zwierzęta lubi, więc powiem też w inny sposób - czym różni się lis od takiego kochanego pieska? Tylko tym, że pies jest udomowiony.

Zalecałabym, więc nabrania nieco szacunku do życia, zwłaszcza jeżeli owo żyjątko czuje tak samo jak my ból czy strach.
Brakuje tego w dzisiejszych czasach.
Szacunku do życia.




Jeżeli ten płynący prosto z mojego serduszka post jakkolwiek do Państwa przemówił, do najgrzeczniej jak umiem prosiłabym o zapoznanie się z tą petycją - http://www.otwarteklatki.pl/petycja-zakaz/
Wszystkie informacje na stronie.
Już w listopadzie, w miesiąc moich urodzin odbędzie się kolejna rzeź. W 2014 w samej Polsce zabito 7 945 000 zwierząt. Spędza mi to sen z powiek. Widok jednego zabijanego w taki sposób zwierzęcia zapewniłby mi traumę, a gdy myślę o tak przewrotnej liczbie zabijanej tylko dla czyjejś przyjemności to zwyczajnie płaczę. Z bezsilności. Ja robię już wszystko co mogę - przekonuję znajomych, rodzinę, a teraz zwracam się też do Państwa, chcę dać z siebie wszystko.

Należy pamiętać, że futra to nie tylko te pełne futra (które swoją drogą kojarzą mi się z cyganami, bezdomnymi i drobnomieszczaństwem...), ale też kożuchy (a te to już mi się podobają, moja siostra posiada jeden, piękny, biały, z niesamowitym sztucznym futrem - nadal trudno mi uwierzyć, że to syntetyk), wykończenia kapturów, rękawiczek czy nawet pompony na czapkach. Czy jeszcze lepiej - zabawkowe przywieszki/figurki lisów wykonane z lisiego bądź króliczego futra, co jest już po prostu kpiną.

Sztuczne futro od prawdziwego można rozpoznać na trzy sposoby -
-Sprawdzić czy podstawą jest skóra czy np. siateczka utrzymująca sztuczne włoski
-Sztuczne futro na końcach przycięte jest równo, naturalne się zwęża - czasem to widać, a czasem trzeba dojrzeć przez lupę
-Prawdziwe futro, gdy płonie, śmierdzi palonymi włosami. To dobry test jeśli chcemy sprawdzić coś, co już mamy - starczy wyrwać parę włosków, a następnie podpalić. Swąd zdradzi wszystko.

Żyjmy i dajmy innym żyć.
Do następnego postu.






Grafiki nt. norek i lisów - Otwarte Klatki
Rysunek ,,Mine" - Chiara Bautista
Zdjęcia - https://www.instagram.com/viktoria_gannicus/
,,One person [...]" - https://www.instagram.com/vegan_steven_earthling/


W następnym poście pokażę jak mi wyszło szycie mojego Halloweenowego kostiumu!

sobota, 15 października 2016

Borzoie i suknie.

Witam, dzień dobry, dobry wieczór. 
A propos ostatniego ,,sukniowego'' tematu chciałabym pokazać Państwu cudowne zdjęcia, na które ostatnio wpadłam wykonane przez ,,Holly Madchen Photography". Aż żałuję, że znalazłam je dopiero po napisaniu postu o modzie z tego okresu... Cóż, można uznać to za taki dodatek!

Sztuka na ogół broni się sama, dlatego bez zbędnych komentarzy pokazuję Wam fotografie z damami w sukniach w stylu empire (tak jakoś 1812 rok mi najbardziej pasuje), które pozują z końmi i naprawdę pięknymi chartami Borzoj. Jako wielka fanka pięknych sukien i tych wspaniałych psów zapiałam z zachwytu na ich widok.






Polecam zapoznać się z całym albumem.
Zdjęcia naprawdę robią wrażenie!


poniedziałek, 10 października 2016

Dlaczego za używanie białego papieru toaletowego powinno się ucinać ręce.

Tytuł posta jest cytatem Pana A, który jest przyjacielem rodziny, a pracuje w przemyśle papierniczym, więc wybaczcie tę napastliwość (tak Maria, tłumacz się, wcale nie piszczałaś z radochy, gdy to powiedział).
Dzisiejszy temat może trochę zdziwić tym, jak bardzo jest nieadekwatny do poprzedniego, ale osoby które mnie znają na pewno nie są zaskoczone tym, że będę tu wspominać również o ekologii - bo niedawno się zorientowałam, że tak się właśnie nazywa ta dziedzina na punkcie której mam świra. Będzie krócej niż poprzednio!
No to wracając do tematu, no właśnie, dlaczego te łapki powinno się ucinać, jak to zgrabnie ujął Pan A?
Jak pewnie wiecie, gdy idziemy na wiadomy dział do wyboru mamy papiery białe, białe w jakieś misiaczki pysiaczki, coby naszemu zadkowi nie szczędzić luksusu niedźwiadków i szare z recyklingu - takich jest kilka rodzajów, ja głównie widzę różnice między szarym a tym szaroniebieskim, z czego ten pierwszy uważam za lepszy. Nie da się nie zauważyć, że górują te białe. No ale właściwie czym one się różnią, z czego są robione? Wiemy tylko tyle, że te szare są z recyklingu, z czego w takim razie są te białe?
Otóż biały papier jest robiony z 100% celulozy. *W tym miejscu wszyscy, którzy posiadają o tym jaką wiedzę piszczą z trwogą* 
Oznacza to, że każda warstwa jest robiona z czystego drzewa. A takie papiery nie raz mają po 3-4 warstwy! Czyli to tak jakbyście używali kartek, takich jak do drukarki, do... podcierania się?
Nie wiem jak inni, ale ja zawsze miałam mnóstwo szacunku do papieru - dosłownie dostawałam cholery, gdy nauczyciele pruli kilkanaście kartek sprawdzianów i wrzucali je po prostu do śmieci, zamiast zrobić ten jakże ogromny wysiłek i wsadzić je do oddzielnego worka, by ktoś mógł to zanieść na makulaturę. Nigdy też nie wyrzucałam pół zapisanych zeszytów - po prostu pozostałą ilość kartek wyrywałam i trzymałam na kartkówki, jako brudnopis... 
Dlatego świadomość tego, że używa się tego, do przepraszam bardzo, tyłka, wywołała we mnie skrajne emocje.
Ścinamy setki drzew, przerabiamy na mnóstwo bielutkich, misiaczkowatych, pachnących roleczek, tylko po to, by to wszystko wylądowało w kanalizacji.
I w przeciwieństwie do wyrzucanych kartek papieru NIE DA SIĘ użyć tego w recyklingu.
Rozumiem, gdy człowieka ma jakieś problemy, czy jeśli chodzi o chustki do nosa - to wiadomo, że papier musi być delikatny.
Ale tak na co dzień? Dodatkowo ten szary jest nie raz o wiele przyjemniejszy i na pewno mniej sztywny. No i nie zapycha tak okropnie kanalizacji jak to robi ten biały - kolejny mankament.
Nie jestem za tym, żeby sobie odmawiać wszystkiego, żeby przypadkiem tylko nie zrobić czegoś nieekologicznego, ale jestem za tym, żeby brać odpowiedzialność za swoje czyny, za szacunkiem do przyrody i za ustaleniem sobie systemu wartości. Bo ja jednak wolę podcierać się mniej jedwabistym i pachnącym papierem, a mieć świadomość, że dla mojego tyłka nie dewastuje się przyrody i że nie niszczę właśnie nieodwracalnie kawałka dobrej celulozy - bo niby jak wtórnie wykorzystać brudny, podarty i nasiąknięty wodą papier?
Mam zawroty głowy, gdy myślę o tym ile rocznie takich rolek ląduje w kanalizacji. Tak dewastujemy naszą planetę, karmimy zwierzęta tonami zboża, które mogłyby nakarmić masę ludzi, dno oceanu przyozdabiamy śmieciami, a do rzek wpuszczamy najgorsze zanieczyszczenia w efekcie czego - choćby w Indiach - zamiast wody jest piana. I naprawdę, jeszcze musimy nieszczęsnemu ekosystemowi dowalać bo... bo... tyłek chce mięciutki, bielutki, pachnący papierek w misiaczki!  Napisałabym, że tracę wiarę w ludzi, ale w sumie straciłam ją dawno.
Swoją drogą zawsze zastanawiałam się po co ten papier pachnie. Żeby nam ręce pachniały? Przecież i tak (chyba) się je myje?

 I oto dlaczego osoba, która zajmuje się papiernictwem na co dzień, która zdaje sobie sprawę z tego jak to wszystko kończy i ile trzeba by to stworzyć, wysnuła twierdzenie, że za używanie wyżej wspomnianego, należałoby ucinać łapki.

I tak, wiem, że najwięcej wycinek drzew jest spowodowanych przemysłem mięsnym i zwierzęcym - bo aż 80% - i że najwięcej drzew się ,,ratuje'', nie wspierając tego, ale nie należy spuszczać wzroku przed resztą problemów - zwłaszcza tak kuriozalnych i prostych.
I tak ktoś powie, że przesadzam - a według mnie absolutne minimum jakie nasze pokolenie powinno zrobić dla planety, zawiera jeszcze więcej w y r z e c z e ń, w y s i ł k u czy p o m y ś l u n k u.
Może kiedyś o tym napiszę? 
Ohoho, gdybym była popularna, to bym stwierdziła, że wywołałabym tym burzę.








                                                                              Żyjcie w pokoju i nie czujcie się urażeni Wy i Wasze ręce!